Na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych wiatr w środę osiągał prędkość około 100 km/h, spadło blisko pół metra śniegu. Narodowa Służba Meteorologiczna wystosowała liczne ostrzeżenia dla miejscowości znajdujących się blisko brzegu, w który uderzały 3-metrowe fale. - To skutek bomby niżowej - tłumaczą meteorolodzy.
Zima przypomniała o sobie mieszkańcom części amerykańskiego regionu Nowa Anglia po raz kolejny. Bomba niżowa, czyli gwałtownie rozwijający się niż baryczny, sprowadził śnieżyce i wichury nad obszar rozciągający się od stanu Maine po zatokę Cape Cod w stanie Massachusetts.
Huraganowe śnieżyce
Służby wystosowały ostrzeżenia meteorologiczne nie tylko dla Cape Cod, ale także dla pobliskich wysp - Martha's Vineyard oraz Nantucket. Na obu niewielkich wysepkach w środę intensywnie padał śnieg, a fale na wzburzonym morzu sięgały 3 metrów.
- Nie widujemy sztormu o takiej sile co roku - przyznał Eric Schwibs z amerykańskiej Narodowej Służby Meteorologicznej. Zgodnie z pomiarami stacji meteorologicznych, na wybrzeżu Maine pokrywa białego puchu wzrosła o 46 cm, a wiatr osiągał prędkość 97 km/h.
Pogodowa bomba
Wichura i intensywne opady śniegu to efekt bomby niżowej. - To kolejne po "wirach polarnych" świetnie brzmiące określenie stosowane w meteorologicznym światku - dodaje z uśmiechem Schwibs.
- Burze będące efektem bomb są gwałtowne. Możne je porównać do wylania galonu (około 4 litrów - przyp. red.) paliwa wylanych na rozpalonego grilla - tłumaczy. - W jednej chwili możesz cieszyć się z przyjemnej pogody, a w następnej wzmaga się wiatr o sile huraganu - dodaje Schwibs.
Cierpliwość i pieniądze na wyczerpaniu
Pogoda dała się mocno we znaki także mieszkańcom miejscowości Lubec, najdalej na wschód wysuniętego miasta w Maine.
- Mamy serdecznie dosyć takiej pogody - podkreśla Rick Bradley, który jest dyrektorem służb miejskich. Mężczyzna przyznaje, że podobnie jak kończy się cierpliwość mieszkańców, kończą się także pieniądze na utrzymanie ulic w należytym stanie.
Autor: mb/map / Źródło: Reuters