We wtorek o godz. 3 czasu polskiego asteroida wielkości trzech boisk futbolowych przeleciała niespełna 3 mln kilometrów od Ziemi, w skali astronomicznej w zasadzie musnęła naszą planete. By zostać świadkiem jej przelotu w czasie rzeczywistym - wystarczyło mieć dostęp do internetu.
Asteroida 2000 EM26 o wielkości około 270 m, lecąca z prędkością 12,37 km/s (około 44000 km/h), zbliżyła się do Ziemi około 2.00 GMT (3.00 czasu polskiego). Dystans, jaki ją wtedy dzielił od Błękitnej Planety, to zaledwie 2,7 mln km.
By zostać świadkiem niecodziennego zjawiska nie trzeba ani dysponować lunetą, ani też odwiedzać lokalnego obserwatorium - wystarczy dostęp do internetu. Przekaz nadawany był na żywo przez serwis Slooh, współpracujący z 16 obserwatoriami na całym świecie.
Przekaz i ekspert online
Podczas transmisji każdy zainteresowany mógł zadawać pytania, tagując je w serwisach społecznościowych typu Twitter czy Facebook hashtagami "#asteroid". Odpowiedzi udzielał Bob Berman, jeden z gospodarzy serwisu Slooh.
Obraz był przekazywany przez teleskop znajdujący się na szczycie wulkanu Teide na Kanarach. To najwyższe wzniesienie na jakiejkolwiek atlantyckiej wyspie oraz na całym terenie należącym do Hiszpanii. Dzięki doskonałym warunkom obserwacyjnym powstał tam kompleks astronomiczny.
Bliska i niebezpieczna
Obiekt odkryto 5 marca 2000 roku i zaklasyfikowano go do dwóch grup - tzw. obiektów bliskich Ziemi (Near-Earth Asteroid, w skrócie NEA) oraz obiektów potencjalnie niebezpiecznych (Potentially Hazardous Asteroid, w skrócie PHA).
Choć asteroida będzie blisko, nie grozi nam ani kolizja, ani powtórka z rosyjskiego Czelabińska, nad którym to 15 lutego 2013 roku eksplodował obiekt o średnicy 17 metrów. Przeczytaj pełny raport o deszczu meteorytów nad Uralem
Autor: mb/map/rp / Źródło: Reuters, space.com
Źródło zdjęcia głównego: SLOOH