Nie dość, że w 2012 r. poziom lodu arktycznego był rekordowo niski, to jeszcze okazuje się, że nawet w miesiącach, kiedy jest chłodno i pokrywa lodowa powinna przyrastać, proces nie następuje dostatecznie szybko. W związku z tym Arktyka kurczy się, donosi Europejska Agencja Kosmiczna, dysponująca najnowszymi danymi z tamtej części świata.
16 września 2012 r. zapisał się jako dzień, w którym poziom lodu na Arktyce był najniższy w historii. Europejska Agencja Kosmiczna odkryła jeszcze jeden fakt - pokrywa lodowa jesienią, czyli w porze, w której temperatura spada na tyle, by lód mógł już przyrastać - wcale szybko nie rośnie.
Tę rewelację odkryto dzięki misji sately CryoSat, który od 2010 r. bada grubość pokrywy lodowej na Arktyce. Satelita wykazał, że w 2012 r. pokrywa jesienią była drastycznie niska.
4.300 km sześciennych lodu mniej
Najwięcej lodu brakowała na północy Grenlandii i archipelagu wysp kanadyjskich. Natomiast najmniejszy ubytek zaobserwowano na wschód od Svalbardu.
- Nie wiemy, czy jest to długoterminowy trend, bo CryoSat bada Arktykę dopiero od dwóch lat, ale dane są niepokojące - wyjaśnia dr Katharine Giles, która bada Arktykę na uniwersytecie w Londynie.
O skali zjawiska najlepiej mówią dane porównawcze. Jesienią (październik-listopad) w latach 2003-2008 średnia ilość arktycznego lodu wynosiła 11.900 kilometrów sześciennych. Natomiast w latach 2010-2012 to tylko 7.6000 km sześciennych. Jest to więc spadek o 4.300 km sześciennych, wykazują dane z CyroSat.
Autor: mm/mj / Źródło: bbc.co.uk