Popękane, chylące się ściany domów, zapadnięta jezdnia - to efekty odwiertów geotermalnych przeprowadzonych w alzackim Lochwiller. Grunt nasiąkający wodą uwolnioną podczas prac podnosi się o 3 cm miesięcznie, poddając budynki coraz większym przeciążeniom. Miasteczko może wkrótce stać się wymarłe.
Energia geotermalna jest uważana z przyjazną środowisku. Okazuje się jednak, że odwierty mogą spowodować spore problemy. Przekonali się o tym mieszkańcy miejscowości Lochwiller we francuskiej Alzacji. Ściany kilku tamtejszych domów popękały i pochyliły się po wykonaniu wierceń w okolicy. Zapadły się także fragmenty ulicy.
Wyżej z miesiąca na miesiąc
W regionie zapanował niepokój. Mieszkańcy boją się naruszenia konstrukcji kolejnych domów. Ich ubezpieczenie pokrywa strat powstałych z powodu odwiertów. Poważne kłopoty mają z tego powodu wykonawcy odwiertów Grozi im bankructwo, bo ich ubezpieczenie również nie przewiduje takich zdarzeń i za szkody będą musieli zapłacić sami.
- Mamy tu straty rzędu 450 tys. euro - powiedział jeden z mieszkańców Rodolphe Matjeka. Trzy lata temu kupił zabytkowy dom w Lochwiller. Teraz budynkowi grozi rozbiórka, bo miejscowość podnosi się miesięcznie o 3 cm. To wszystko skutki źle przeprowadzonych odwiertów geotermalnych.
Zostanie miejscowość widmo?
Podczas prac przerwana została szczelna warstwa gliny i iłów przykrywająca wody gruntowe. Na dodatek otwór wiertniczy nie został prawidłowo zasklepiony. Teraz woda może bez trudu dotrzeć do gipsowej warstwy gruntu. Pochłaniający płyn gips rośnie jak ciasto drożdżowe.
Stojące na takim gruncie budynki nie wytrzymują przeciążeń. Pojawiły się opinie, że w niedalekiej przyszłości Lochwiller może się stać wymarłą miejscowością. - Nie wiemy, czy będziemy tu jeszcze mieszkać za pół roku albo rok - mówi Rodolphe Matjeka.
Miasteczko do wyburzenia
Takie czarne prognozy nie wynikają ze zwykłego pesymizmu mieszkańców Lochwiller. Podobny problem dotknął mieszkańców Staufen w południowej Badenii. Miasteczko wkrótce ma zostać wyburzone. Sześć lat temu odwierty doprowadziły do jego katastrofy. Zniszczonych zostało 270 budynków w centrum.
Chociaż nieustanne wypompowywanie wody może zminimalizować podnoszenie się gruntu do zaledwie 3 mm miesięcznie, sytuacja wciąż jest bardzo zła. - Zostały już osiągnięte graniczne obciążenia budynków, zatem nawet niewielkie uniesienie gruntu lub inne zmiany mogą spowodować ogromne szkody - podkreśla mieszkaniec Pater Gaspar.
Niemcy wyciągnęli wnioski
W 2009 r. zagrożone podobnym losem było centrum Wiesbaden. Również w tym przypadku zawiniły źle wykonane odwierty. Podczas prac naruszono zbiornik wodny znajdujący się pod miastem. Otwór jednak udało się skutecznie zasklepić.
Niemieckie władze wyciągnęły wnioski z tych zdarzeń. Teraz wiercenia w problematycznych rejonach musi nadzorować geolog. - W takich przypadkach geolog musi być w szybie, żeby na bieżąco oceniać materiał geologiczny i - jeśli wejdą w krytyczny obszar - wstrzymać wiercenie - wyjaśnia Ralph Watzel z Krajowego Biuro Geologii Badenii-Wirtembergii.
Szkody w Staufen są szacowane na około 50 mln euro. Do tej pory wypłacono z tej sumy zaledwie 8 mln euro. Rudolf Matjeka z francuskiego Lochwiller nie dostał ani grosza odszkodowania, a na naprawy poszły już niemal całe jego oszczędności. Jeśli jego dom zostanie zburzony, on i jego żona staną się bezdomnymi.
Autor: js/mj / Źródło: ENEX
Źródło zdjęcia głównego: ENEX