Amerykanie coraz rzadziej giną w wyniku rażenia piorunem. W porównaniu z tym, jak sytuacja przedstawiała się nieco ponad 40 lat temu, spadek liczby ofiar śmiertelnych jest ogromny, bo ponad 70-procentowy.
Z raportu amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (ang. Center for Disease Control and Prevention) wynika, że obecnie pioruny zabijają 78,6 proc. mniej Amerykanów i 70,6 proc. Amerykanek niż ponad 40 lat temu.
85 proc. zabitych to mężczyźni
Jak pokazują statystyki, od 1968 do 2010 roku 3,389 osób zmarło bezpośrednio od rażenia piorunem. To średnio 79 osób rocznie. Największe śmiertelnie żniwo pioruny zebrały w 1969 roku, kiedy to zginęło 131 osób. Najmniej, bo po 29 osób, zmarło w 2008 i 2010 roku. Spośród wszystkich ofiar śmiertelnych piorunów aż 85 proc. stanowili mężczyźni. Nie wiadomo, co było tego przyczyną.
Mniej czasu na świeżym powietrzu
Zdaniem części amerykańskich badaczy, za to, że Amerykanie coraz rzadziej giną od piorunów może odpowiadać fakt, iż ludzie coraz więcej czasu spędzają w swoich domach. Powołują się oni na badania Narodowej Akademii Nauk Stanów Zjednoczonych (ang. National Academy of Sciences) z 2007 roku, które pokazują, że udział Amerykanów w rozrywkach na świeżym powietrzu od 1981 roku zmalał aż o 25 proc.
Autor: map / Źródło: cdc.gov