Minęło 50 lat od przesłania pierwszych zdjęć Marsa. W 1965 roku wykonała je sonda Mariner 4, która przeleciała w nieopodal Czerwonej Planety. Przez kolejne lata, światowe agencje kosmiczne prześcigały się w próbach eksploatacji Czerwonej Planety. Fascynacja naszym sąsiadem nie gaśnie - naukowcy zamierzają skolonizować Marsa.
Sondy wysyłane są na Marsa od 50 lat i nadal sprawiają naukowcom sporo kłopotów, a wiele misji kończy się niepowodzeniem. Lądowania na Czerwonej Planecie nie da się bowiem przećwiczyć na Ziemi. Eksperci zwracają uwagę, że na Marsie wszystko jest inne niż na Ziemi: począwszy od grawitacji, przez atmosferę, kończąc na strukturze gleby.
Pierwsze próby podboju Czerwonej Planety podjęli Rosjanie. W 1962 roku udało się im wprowadzić na trajerktorię międzyplanetarną sondę Mars 1. Jednak na trzy miesiące przed dotarciem do celu, w odległości 106 760 000 km od Ziemi stracono z nią łączność.
Do 1965 roku kolejne radzieckie próby i jedna amerykańska kończyły się fiaskiem.
Pierwszy przelot
28 listopada 1964 roku została wystrzelona amerykańska sonda kosmiczna Mariner 4, która niecały rok później (14-15 lipca 1965) dokonała przelotu w niewielkiej odległości od Czerwonej Planety. Dzięki niej naukowcy mogli zebrać m.in. pierwsze w historii zdjęcia planety wykonane z głębokiej przestrzeni kosmicznej. Dodatkowo wykonała pierwsze pomiary atmosfery i topografii powierzchni. Od tamtej pory naukowcy wciąż mają nadzieję, że właśnie na Marsie mogło potencjalnie istnieć kiedyś życie.
Parę lat później obok Marsa przeleciał jeszcze Mariner 6 (1969 r.). Misje radzieckich sond Zond 2 (1964 r.) i Mars 1969A (1969 r.) zakończyły się klapą.
Kolejne marsjańskie misje
W 1971 roku Mars zyskał pierwszego sztucznego satelitę Mariner 9 (bezzałogowa sonda kosmiczna NASA z programu Mariner). Maszyna zabrała kolejne dane na temat Czerwonej Planety. W sumie przesłała ponad 7 tys. zdjęć.
W połowie lat 70. NASA mogła poszczycić się następnym sukcesem. Dwie amerykańskie sondy programu Viking weszły na orbitę Marsa. Wykonały kilka okrążeń i odłączyły lądowniki które osiadły na powierzchni Czerwonej Planety i pracowały tam przez parę kolejnych lat. Sporządziły mapy termiczne, zbadały skład chemiczny i warunki fizyczne w atmosferze Marsa. Wykonały szereg eksperymentów, w celu uzyskania dowodów na istnienie życia.
Marsjański boom
Od lat 90. nastąpiło jeszcze większe zainteresowanie eksploatacją Czerwonej Planety. W kierunku Marsa wystrzelono sondy: Mars Observer (USA, 1992 r.), Mars Global Surveyor (USA, 1996 r.), Mars 96 (Rosja, 1996 r.) Mars Pathfinder (USA, 1996), Nozomi (Japonia, 1998 r.), Mars Climate Orbiter (USA, 1998 r.), Mars Polar Lander (1999 r.). Niestety część z nich została stracona podczas startu lub stracono z nimi łączność.
Na początku XXI wieku w pobliżu Marsa znalazły się orbitery, łaziki i lądowniki, które do tej pory są trakcie misji i dostarczają cennych danych.
Penetrujące łaziki
Po powierzchni Czerwonej Planety wędruje m.in. łazik Opportunity, który ponad 11 lat pokonał ponad 42 kilometry. Jego zadaniem jest m.in. poszukiwanie i analiza składu marsjańskich skał. W trakcie swojej misji łazik natknął się na meteoryty Heat Shield Rock, Block Island, Shelter Island, Oilean Ruaidh.
Podczas swojej wędrówki wykonał już sporą serię zdjęć, które pokazują jak wygląda powierzchnia naszego planetarnego sąsiada.
Marsa penetruje również łazik Curiosity, który penetruje Marsa od 6 sierpnia 2012 roku. Misja Curiosity rozpoczęła się jeszcze w 2011 roku, kiedy to pod koniec listopada rakieta z łazikiem wystartowała z Przylądka Canaveral. Urządzenie przygląda się powierzchni Czerwonej Planety pod względem możliwości utrzymania się na niej życia organicznego. W dniu 16 kwietnia 2015 roku łazik przekroczył 10 km łącznej jazdy licząc od jego lądowania na planecie.
Kosmiczny Trójkąt Bermudzki
Do teraz podjęto ponad 40 prób wysłania sondy w kierunku Marsa. Tylko kilkanaście z nich można uznać za zakończone powodzeniem. Z powodu sporej liczby nieudanych misji przyrównuje się czasami przestrzeń wokół Marsa do Trójkąta Bermudzkiego.
Kolonizacja Marsa
Naukowcy z NASA ogłosili, że astronauci staną na powierzchni Czerwonej Planety po 2030 roku. Rozpoczęła się już faza testowa (bezzałogowa) statku kosmicznego Orion, który w połowie lat 30-tych XXI wieku ma wynieść załogę na daleką odległość od naszej planety.
Najpierw maszyna poleci bez astronautów. Zostanie wyniesiona około 5,8 tys. km ponad powierzchnię Ziemi i okrąży naszą planetę. Dzięki temu badacze będą mogli (w czasie 4,5 godzin lotu testowego) sprawdzić działanie instrumentów pokładowych.
Naukowcy z NASA podkreślają, że Mars jest niezwykle daleko od Ziemi. Do tej pory (nie licząc lotu na Księżyc) astronauci nie oddalali się zbytnio od orbity ziemskiej. Będzie to najbardziej odległy lot w kosmos od czasów misji Apollo 17 z 1972 roku. Dlatego tak ważne jest dobre przygotowanie się do tej misji.
Prywatny projekt
Marzenia o osiedleniu się na Marsie pobudzają ambicje nie tylko naukowców, ale i biznesmenów. Prywatny holenderski przedsiębiorca Bas Lansdorp chce skolonizować Czerwoną Planetę już w 2027 roku. Na powierzchni Marsa ma wtedy stanąć czworo ludzi, którzy spędzą tam resztę swojego życia. Co dwa lata ma być dosyłana kolejna para ochotników. Przygotowania załogi do misji Mars One mają potrwać 10 lat. Wśród nich może znaleźć się 30-letni Maciej Józefowicz z Warszawy.
Inspiracja
Niemal mityczne obliże Marsa inspiruje nie tylko naukowców i miłośników astronomii. W 2011 roku były programista komputerowy Andy Weir napisał książkę, której głównym bohaterem jest jeden z sześciorga kosmonautów misji Ares 3 Mark Watney. Fabuła "Marsjanina" łączy faktyczne sukcesy amerykańskiej agencji kosmicznej NASA oraz fikcyjne elementy. Akcja rozgrywa się dwadzieścia lat w przód.
Książka wydana najpierw w wersji e-booka i dostępna niemal za darmo, od razu podbiła sieć. Kiedy trafiła na szczyt zainteresowały się nią wydawnictwa. Teraz na podstawie powieści, czeka nas kinowa premiera "Marsjanina".
Autor: PW/kka / Źródło: NASA, Mars One