Co najmniej 41 osób poniosło śmierć w wyniku pożarów, które od tygodnia trawią kilka hrabstw w Kalifornii. Ewakuowani mieszkańcy stopniowo powracają do domów. Nie wszyscy mają dokąd wrócić.
W pożarach na terenie Kalifornii zginęło co najmniej 41 osób, w tym strażak.
Sytuacja jest wciąż poważna, strażacy doliczyli się 14 źródeł ognia - poinformowała straż pożarna.
Szeryf podał, że większość osób, które były uznane za zaginione, odnalazła się. Raporty informowały do tej pory o 1863 zaginionych, jednak lista ta nieustannie się skraca. Wielu mieszkańców było zmuszonych do natychmiastowej ucieczki przed szybko rozprzestrzeniającymi się płomieniami, dlatego też nie pozostawili żadnej informacji bliskim.
Zniszczenia są ogromne
Co najmniej 5000 domów i firm w Kalifornii zostało strawionych przez pożary. Jak szacują władze, obszar wypalony przez ogień jest większy niż terytorium miasta Nowy Jork. Po niektórych osiedlach w Santa Rosa pozostał tylko popiół. Strażacy przeszukują pogorzeliska. W akcji gaśniczej i ratunkowej wzięło udział około 11 000 strażaków, którzy wykorzystali w walce z płomieniami samoloty gaśnicze i śmigłowce. Spłonęło około 86 200 hektarów.
Jest nadzieja
Strażacy opanowali dwa największe źródła pożaru w hrabstwach Napa i Sonoma. W poniedziałek pożar w dolinie Redwood został całkowicie ugaszony.
- Pogoda poprawiła się, ale silny wiatr nie ustał - powiedziała rzeczniczka straży pożarnej Amy Head.
- Nawet jeśli wiatr ustanie, istnieje inne zagrożenie związane z tym, że miasto jest położone na stromym zboczu, z którego unosi się żar - dodała.
Zobacz, w których miejscach występują pożary:
See how the cloud is much worse over California Adventure than #Disneyland. The plaza between, looking east. #canyonfire2 #anaheimfire pic.twitter.com/CXUnZWAee8
— Jason Cochran (@JasCochran) 9 października 2017
Autor: wd,ao,AP/aw,rzw / Źródło: reuters, pap