Ostatni ludzie na Księżycu stali na jego powierzchni równo 40 lat temu. Misja Apollo 17, jak zaznacza Harrison "Jack" Schmitt - ostatni człowiek na Srebrnym Globie - pod wieloma względami była wyjątkowa.
Równo 40 lat temu ludzie po raz ostatni wylądowali na Księżycu. 11 grudnia 1972 dwóch astronautów NASA biorących udział w misji Apollo 17 znalazło się w dolinie Taurus-Littrow i spędziło tam trzy dni.
Bezprecedensowy wylot nocą
Wylot misji Apollo 17 w kierunku Srebrnego Globu miał miejsce 7 grudnia 1972 roku z Centrum Kosmicznego im. Johna F. Kennedy'ego. Był wyjątkowy nie tylko dlatego, że po raz ostatni na Księżyc udawali się ludzie. Po raz pierwszy w historii NASA zdecydowała się na to, żeby start pojazdu kosmicznego odbył się w nocy. Zgromadzonym przy kosmodromie na przylądku Canaveral na Florydzie takie posunięcie zafundowało niesamowite widoki. Z pięciu potężnych silników 111-metrowego Saturna 5 buchnęły niezwykle jasne płomienie. Rakieta wynosząca astronautów w przestrzeń kosmiczną zamieniła noc w dzień.
Trzech śmiałków
Na pokładzie statku kosmicznego znalazło się trzech astronautów: dowódca Eugene Cernan oraz pilot modułu księżycowego "Challenger" Harrison "Jack" Schmitt, który jest dwunastym, ostatnim jak dotąd człowiekiem przebywającym na Srebrnym Globie, a także pilot modułu dowódczego "America" Ronald Evans. Ostatni z nich nie postawił stopy na Księżycu, ale oczekiwał na swoich kolegów na orbicie okołoksiężycowej.
- Nie przypominam sobie, żebym myślał w tamtym czasie o tym, że to już ostatnia załogowa misja na Księżyc - mówi Schmitt w rozmowie telefonicznej z dziennikarzami portalu space.com. - Nie czułem też z tego powodu żadnej presji - dodaje.
22 godziny spacerów
Lądowanie misji Apollo 17 w księżycowej dolinie Taurus-Littrow, położonej na południowo-wschodniej krawędzi tzw. Morza Jasności (Mare Serenitatis), nastąpiło cztery dni po starcie. Astronauci spędzili na Księżycu trzy dni, a więc najdłużej ze wszystkich, którzy mieli za sobą wycieczkę na Srebrny Glob. Na powierzchnię wyszło ich jednak tylko dwoje, a mianowicie Cernan i Schmitt - geolog, pierwszy zawodowy naukowiec, jaki wziął udział w misji NASA.
Mężczyźni poruszali się po Księżycu za pomocą łazika Lunar Roving Vehicle, z którego korzystano także podczas dwóch wcześniejszych misji księżycowych (Apollo 15, Apollo 16). 14 grudnia, po odbyciu łącznie sześciu spacerów (każdy z astronautów miał za sobą trzy, które łącznie trwały 22 godziny), Cernan i Schmitt powrócili na pokład modułu dowódczego, w którym oczekiwał na nich Evans. Przed opuszczeniem orbity wokółksiężycowej pilot ten miał okazję wyjść w przestrzeń kosmiczną na 66 minut, żeby z modułu serwisowego zabrać kasety ze zdjęciami.
Powrót 19 grudnia
Powrót na Ziemię nastąpił 19 grudnia 1972 roku, kiedy to kapsuła statku Apollo 17 wodowała na Oceanie Spokojnym. Astronauci trafili na pokład okrętu USS Ticonderoga, na którym Evans służył przed przyjęciem do korpusu astronautów NASA.
Dziedzictwo Apollo 17
Pamiętne są słowa Cernana, który na chwilę przed odlotem z Księżyca powiedział: - Opuszczając Księżyc, będziemy tacy sami, jacy byliśmy przybywając na niego. Jednak jeśli Bóg pozwoli nam wrócić na Ziemię, przyniesiemy ze sobą pokój i nadzieję dla ludzkości - mówił.
Schmitt podkreśla także inne oblicza dziedzictwa misji Apollo 17:
- Z naukowego punktu widzenia 110 kg próbek, które przywieźliśmy ze sobą, odegrało ważną rolę w rozważaniach nad tym, jak powstał Księżyc i jak ewoluował. Dzięki nam dowiedziano się bowiem, że na powierzchni Srebrnego Globu znajduje się szkliwo wulkaniczne nazywane pomarańczową glebą [ang. orange soil - przyp.red.].
Najmniejsze cząsteczki kiedykolwiek przywiezione z Księżyca, mikroskopijne szklane paciorki o pomarańczowym zabarwieniu, powstały w wyniku procesów wulkanicznych mających miejsce w początkowym okresie istnienia Srebrnego Globu.
Pierwszy naukowiec
- Myślę też, że krokiem milowym wykonanym wtedy przez NASA było postawienie na powierzchni Księżyca pierwszego zawodowego naukowca. Doskonale wyszkoleni piloci jako jedyni członkowie załogi świetnie sprawdzali się podczas pierwszych lotów kosmicznych, na szczęście zorientowano się, że ludzie innych profesji też mogą coś znaczyć w kosmosie - podkreśla.
Zdaniem Schmitta misja Apollo 17 nadal, po 40 latach od jej zakończenia, może być niesłychanie inspirująca. Wystarczy tylko sięgnąć do ogólnodostępnych zapisków, jakie robili astronauci i spojrzeć na nie świeżym okiem.
Autor: map/rs / Źródło: space.com, NASA, Wikiepdia