Zbliżający się wielkimi krokami Dzień Niepodległości nie wszyscy Amerykanie będą świętować tak hucznie, jak dotychczas. W większości miast położonych na terenach dotkniętych suszą, lokalne władze zakazały odpalania sztucznych ogni, pisze USA Today. Wszystko po to, żeby zapobiec roznieceniu kolejnych pożarów.
Z powodu suszy i szybko rozprzestrzeniającego się ognia cierpią tereny rozciagające się od południowego-wschodu po zachód Stanów Zjednoczonych. Władze wprowadziły tam mniej lub bardziej restrykcyjne ograniczenia związane z używaniem fajerwerków podczas obchodów Dnia Niepodległości.
Sztuczne ognie zabronione
Susanna Martinez, gubernator stanu Nowy Meksyk, zakazała korzystania ze środków pirotechnicznych i jednocześnie zwróciła się z prośbą do obywateli, żeby starali się ich wcale nie kupować.
W hrabstwie Georgia fajerwerki w ogóle zniknęły ze sklepowych półek.
Teksańczyków obowiązuje całkowity zakaz sięgania po sztuczne ognie, który zawiesza się tylko dwa razy do roku - właśnie w okolicach Dnia Niepodległości oraz przy okazji Nowego Roku. Tym razem władze nie zniosą zakazu.
Na Florydzie wolno nabywać tylko środki pirotechniczne o małym płomieniu, ale dotąd to obostrzenie dało się obejść. Wystarczyło zaznaczyć, że raca ma posłużyć odstraszaniu ptaków niszczących uprawy. Dziś, po tym jak w pożarach zginęło dwóch strażaków, trudno będzie usprawiedliwić się w ten sposób.
Nie wszędzie prawo jest takie samo
Zakaz nie obowiązuje wszystkich. W mieście Socorro wciąż można kupić fajerwerki. Tamtejsi handlarze liczą na spore, większe niż dotychczas zyski. Ich zarobkom ma przyświecać myśl "ludzie najbardziej pragną tego, czego nie mogą mieć".
Wiekszość obywateli doskonale rozumie, skąd wziął się zakaz, choć zdarzyło się kilka protestów i jeden pozew sądowy.
Autor: map//aq / Źródło: usatoday.com