62-letnia mieszkanka Elbląga zamiast opiekować się 2-letnim chłopcem, postanowiła oddać go na chwilę znajomemu bezdomnemu, by pojechać spokojnie do przychodni. Kobieta wróciła po godzinie i była oburzona interwencją strażników miejskich.
Strażnicy miejscy w miniony czwartek pojechali pod jeden ze sklepów na ul. Ogólnej w Elblągu, bo ktoś zawiadomił ich, że w okolicy ktoś spożywa alkohol. Pijących nie było, ale nieopodal, przy wiacie śmietnikowej, jeden ze strażników zauważył znanego mu bezdomnego. Uwagę strażnika przykuł fakt, że mężczyzna trzymał wózek dziecięcy.
- Okazało się, że w wózku jest 2-letni chłopczyk. 33-latek wytłumaczył nam, że dziecko przekazała mu znajoma. Kobieta zachowała się nieodpowiedzialnie, zostawiając tak dziecko. W dodatku w wózku nie było ani wody, ani jedzenia, a dziecko było wyraźnie spragnione - opowiada insp. Grzegorz Rajkowski ze Straży Miejskiej.
"Poprosiła o pomoc, zgodziłem się"
62-letnia opiekunka poprosiła bezdomnego, żeby przypilnował dziecka, bo ona musi coś załatwić w przychodni oddalonej o 2 km. Zabrała ze sobą starszą dziewczynkę, a 2-latka powierzyła panu Michałowi.
- Kiedyś byliśmy sąsiadami, czasami pomagam tej pani na działce. Akurat spotkaliśmy się przypadkowo, potrzebowała pomocy, więc się zgodziłem. Nie sądziłem, że się z tego zrobi taka afera - opowiada pan Michał, który zajął się dzieckiem.
Wróciła po godzinie
Strażnicy wezwali na miejsce pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i postanowili poczekać na powrót opiekunki. Ta pojawiła się po około godzinie.
- Wysiadła z autobusu z jeszcze jednym dzieckiem, 4-letnią dziewczynką. Była bardzo arogancka, twierdziła że doskonale wie, jak się opiekować dziećmi, bo kończyła studia pedagogiczne - mówi Rajkowski.
Jak ustalili strażnicy, kobieta rzeczywiście jest opiekunką. Według informacji przekazanych przez sąsiadów 62-latka na co dzień zajmuje się trojgiem dzieci.
"Matka dziecka była wstrząśnięta"
Na miejsce wkrótce dotarła matka dwulatka, która zabrała go do domu. Kobieta jak dotąd nie zgłosiła sprawy na policję. - Była wstrząśnięta tą sytuacją. Na odchodne powiedziała tylko, że rezygnuje ze współpracy z tą panią. Z kolei matkę czterolatki miał poinformować o sprawie MOPS - mówi mł. insp. Sławomir Grzywiński, który również uczestniczył w tej interwencji.
Bezdomny: jest mi przykro
Tymczasem pan Michał ma już dość medialnej wrzawy. - Jestem bezdomny, ale to nie oznacza, że coś ze mną nie tak. Sam mam dziecko, a z wykształcenia jestem opiekunem osób starszych. Zajmowałem się tym chłopcem, jak tylko potrafiłem. Gdyby trzeba było jakoś zareagować, poradziłbym sobie - zapewnia i zarzeka się, że następnym razem, jeśli ktoś go poprosi o taką przysługę, to dobrze się zastanowi.
Ma też nadzieję, że nikt nie będzie wyciągał konsekwencji wobec znajomej opiekunki. - To jest dobra kobieta. Na pewno potrafi się opiekować dziećmi, tylko tym razem może nie do końca dobrze postąpiła - dodaje pan Michał.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md/aa / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: straż miejska