Dwaj policjanci, którzy brali udział w zatrzymaniu 30-letniego Pawła Tomasika, staną przed sądem 25 marca. Kartuscy śledczy zarzucają im pobicie zatrzymanego oraz przekroczenie uprawnień. Policjanci interweniowali, kiedy mężczyzna próbował się włamać do jednego z gdańskich mieszkań. Dzień po zatrzymaniu trafił do szpitala, gdzie zmarł.
Proces dwóch policjantów rozpocznie się w środę 25 marca przed Sądem Rejonowym Gdańsk - Północ. - Zarzucamy funkcjonariuszom udział w pobiciu oraz przekroczenie uprawnień. Grozi za to nawet do trzech lat więzienia - mówi Anna Grzech z kartuskiej Prokuratury Rejonowej, która skierowała akt oskarżenia przeciwko funkcjonariuszom.
Zatrzymany podczas próby włamania
30-letni Paweł został zatrzymany podczas próby włamania do mieszkania. Na drodze stanął mu właściciel, zawiadomiono też policję. Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę bez problemów.
Te zaczęły się - według świadków, na których powoływał się ojciec zatrzymanego - gdy wsadzono go do radiowozu. Próbował uciec. I to wtedy policjanci mieli użyć siły.
"Był cały zmasakrowany"
Ojciec 30-latka relacjonował w TVN24, że kilka godzin po zatrzymaniu otrzymał informację, iż jego syn w stanie po zapaści znajduje się w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym. - Szok, skatowany człowiek, nos wybity, otwarte złamanie. Był cały zmasakrowany. Lekarz powiedział mi, że przeżył śmierć kliniczną. Nie dawał mu wielkich szans na przeżycie. Podobno reanimowano go na komisariacie - mówił Władysław Tomasik.
30-latek zmarł w szpitalu następnego dnia.
Zatrzymywany był bardzo agresywny
Jak informowała prokuratura, podczas zatrzymania 30-latek stawiał opór i nie reagował na polecenia funkcjonariuszy. Użyto więc wobec niego miotacza gazu i leżącemu na ziemi założono kajdanki. Podczas umieszczania w radiowozie mężczyzna miał kopnąć w brzuch jednego z funkcjonariuszy i grozić mu zabójstwem.
Zatrzymany ponownie został położony na brzuchu i obezwładniony. Mężczyzna miał być nadal agresywny, więc przy wyprowadzaniu go z radiowozu asystowali dodatkowi policjanci.
Dowodem w sprawie mogłoby być także nagranie z monitoringu z komisariatu na ul. Białej, do którego przewieziono 30-latka. Ten jednak tego dnia nie działał.
Gdańska policja twierdzi, że to sąd powinien ocenić, czy w tym przypadku doszło do popełnienia przestępstwa, czy też nie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24