Polski jacht utknął na mieliźnie u wybrzeży Szwecji. Będą ratować Zjawę

W czwartek ruszy akcja ratowania Zjawy
W czwartek ruszy akcja ratowania Zjawy
Źródło: Kustbevakningen.se

Żaglowiec "Zjawa IV" wracający z transatlantyckiego rejsu wszedł na mieliznę u wybrzeży Szwecji. Jak poinformował armator wszyscy członkowie załogi zostali bezpiecznie ewakuowani przez ratowników. W środę ruszy operacja ratowania jachtu. Będzie składała się z dwóch etapów.

W poniedziałek około godz. 14.00 "Zjawa IV" weszła na mieliznę koło półwyspu Falsterbo.

- Cała załoga jest bezpieczna, nikomu nic się nie stało. Wszyscy zostali ściągnięci z jachtu przez SAR. Aktualnie jacht nadzorowany jest przez jednostkę Coast Guard-u. Podjęliśmy pierwsze działania, by ściągnąć jacht z mielizny, jednak jakakolwiek akcja może być rozpoczęta dopiero rano - poinformował wczoraj na profilu jednostki armator.

We wtorek rano jak poinformował Rafał Klepacz, członek Zarządu Fundacji Harcerstwa Centrum Wychowania Morskiego ZHP rozpoczęły się oględziny jachtu przez jednostkę Coast Guard-u pod kątem ewentualnego zagrożenia dla środowiska.

- Szwedzi donoszą, że Zjawa jest w jednym kawałku, w środku woda i według nich jej stan zasadniczo nie zmienił się od wczoraj. Pochylona około 40 stopni na burtę - informuje.

O wypadku zostały powiadomione organy administracji morskiej w Polsce.

Tu jest Zjawa
Tu jest Zjawa
Źródło: tvn24

Będą ratować Zjawę

Już wiadomo, że operacja ratowania jachtu s/y Zjawa IV ruszy 7 grudnia. Poprowadzi ją Ardent Global, który specjalizuje się w prowadzeniu takich akcji. "Operacją będzie dowodził jeden z najbardziej doświadczonych fachowców tej branży salve master Johan Foks" - czytamy w specjalnym komunikacie.

Operacja ma się składać z dwóch etapów. - W pierwszym Zjawa zostanie poddana inspekcji salve mastera i dobrana zostanie najlepsza technika ściągnięcia jachtu z mielizny, tak aby nie uszkodzić kadłuba i poszycia. Po ściągnięciu jachtu na wodę, jacht zostanie przygotowany do holowania i ustabilizowany - napisano w komunikacie.

Druga część polega na holowaniu Zjawy do portu. Do którego? Tego jeszcze nie wiadomo. Wszystko będzie zależało od stanu technicznego jednostki.

Wracał z rejsu do Gdyni

Żaglowiec wracał z transatlantyckiego rejsu. Jego trasa prowadziła z Azorów, przez Morze Śródziemne, a następnie Morze Celtyckie, Irlandzkie i Północne, miał wrócić do macierzystego portu w Gdyni.

To nie pierwsza awaria harcerskiej jednostki. W ubiegłym roku po tym jak w trakcie wyprawy do Szwecji żaglowiec zaczął nabierać wody trzeba było ewakuować 12 uczestniczek rejsu.

Uczestniczki OnkoRejsu wróciły bezpiecznie do Władysławowa

video-1429125

12 kobiet wypłynęło w onkorejs

video-1428678

Solidna, mocna konstrukcja

"Zjawa IV" jest czwartym z kolei jachtem o tej nazwie. „Zjawy” I, II i III to jednostki, na których w dwudziestoleciu międzywojennym realizował swoje marzenia o opłynięciu świata Władysław Wagner. Jak opisuje go armator – to solidna, mocna konstrukcja, jacht jest bardzo bezpieczny. Zanim rozpoczął służbę jako jacht harcerski, był kutrem ratowniczym wykorzystywanym przez Polskie Ratownictwo Okrętowe.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: ws/aa / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: