Dwie osoby usłyszały zarzuty zwołania i przewodniczenia nielegalnemu zgromadzeniu, za jakie uznano wiec poparcia dla protestu na Majdanie. Wiec zorganizowano w Gdańsku 26 listopada ub.r. Wśród podejrzewanych jest ukraiński politolog i działacz społeczny Nedim Useinov, który podkreślił w rozmowie z TVN24, że pikieta była "spontaniczną akcją" wielu osób. - Nie dało się tego wcześniej zaplanować - mówi.
Wiec poparcia dla protestu na Majdanie odbył się 26 listopada ubiegłego roku pod konsulatem generalnym Ukrainy w Gdańsku. Podczas pikiety wręczono konsulowi generalnemu petycję do prezydenta Wiktora Janukowycza, by pojechał na Szczyt Partnerstwa Wschodniego i tam podpisał umowę stowarzyszeniową, przyłączającą Ukrainę do Unii Europejskiej.
- Rozmawiałem na różnych portalach społecznościowych zarówno z mieszkającymi w Gdańsku obywatelami Ukrainy, jak i tutejszymi przedstawicielami mniejszości ukraińskiej o tym, co aktualnie dzieje się w Kijowie. Kiedy zobaczyliśmy, że ukraińska władza zaczyna brutalnie pacyfikować Majdan stwierdziliśmy, że musimy jakoś na to zareagować, tym bardziej, że lada chwila miał rozpocząć się szczyt - tłumaczy Nedim Useinov.
Spontaniczna akcja
Jak zaznacza, była to "spontaniczna akcja wielu osób", której nie dało się wcześniej zaplanować. - Wydarzenia w Kijowie rozwijały się z dnia na dzień, zdecydowaliśmy więc, że musimy jakoś wyrazić nasz gest solidarności z rodakami - podkreśla.
Ukrainiec działacz zwraca też uwagę, że tuż przed wiecem byli w gdańskim magistracie, by złożyć podanie o możliwość przeprowadzenia tej akcji. Wniosek nie został jednak przyjęty, gdyż został złożony za późno.
- Mimo to zdecydowaliśmy, że i tak spotkamy się pod konsulatem, o czym wcześniej poinformowaliśmy policję. Ta po przybyciu na miejsce spisała kilka osób, w tym mnie, zapewniając nas jednak, że to rutynowa procedura i nie mamy się czym martwić - relacjonuje Useinov.
Zarzuty za zorganizowanie wiecu
Tymczasem w połowie stycznia Ukrainiec dostał wezwanie do komisariatu policji w Gdańsku. - We wtorek 21 stycznia stawiłem się na policję, gdzie złożyłem wyjaśnienia. Następnie zostałem poinformowany, że jestem podejrzewany o popełnienie wykroczenia zorganizowania nielegalnego zgromadzenia. To dla mnie dziwna sytuacja - przyznaje działacz. Jak informuje Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, oprócz Useinova zarzut przewodniczenia nielegalnemu zgromadzeniu w tej sprawie tydzień temu usłyszała jeszcze jedna osoba.
- W takich wypadkach przepisy zobowiązują policję, by kierować sprawę do sądu - zaznacza.
Za zwołanie zgromadzenia bez wymaganego zawiadomienia albo przewodniczenia takiemu zgromadzeniu grozi kara do 14 dni pozbawienia wolności, kara ograniczenia wolności albo kara grzywny.
Liczy na umorzenie
Useinov podkreśla jednak, że "żadna z tych opcji nie wchodzi w grę". - Wierzę, że sprawę uda się rozwiązać. Jeśli trafi ona do sądu, to liczę wówczas na umorzenie postępowania - mówi. Dodaje: - W porównaniu z losem aktywistów na Ukrainie, którzy są prześladowani, zabijani i torturowani, moja sytuacja i tak jest komfortowa. Wiec zorganizowano 26 listopada ub.r. przed konsulatem generalnym Ukrainy w Gdańsku:
Autor: dp/par/kwoj / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24