W ciągu tygodnia w pobliżu meczetu w Gdańsku zostanie zamontowany monitoring – poinformował imam Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej. Do tego czasu rejon świątyni, którą w środę podpalono, będzie nadzorowany przez policję. Jak przyznaje, Gmina otrzymuje setki ofert pomocy, także od duchownych innych wyznań.
Imam Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Gdańsku Hani Hraish powiedział, że do gminy, a także do niego, docierają setki telefonów i e-maili z wyrazami solidarności i ofertami pomocy. - Otrzymuję bardzo wiele wsparcia od duchownych katolickich i żydowskich – dodał. Powiedział, że oferty dotyczące pomocy finansowej oraz np. przy sprzątaniu napływają z całego kraju i zagranicy.
W poniedziałek spotkanie z prezydentem
Imam poinformował również, że w poniedziałek ma się spotkać z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem. - Wydaje mi się, że ma dla nas jakąś propozycję; jakiegoś funduszu wspierającego odbudowę meczetu po pożarze – dodał. Adamowicz, który przebywa służbowo w Chinach, po pożarze zadeklarował, że wpłaci na rzecz Gminy pieniądze na naprawę zniszczeń. Obiecał też, że - jeśli zajdzie taka potrzeba, miasto zorganizuje zbiórkę publiczną na ten cel. - Nam nie wypada prosić o pomoc, ale jeśli gospodarz tego miasta proponuje, to tym bardziej zachęcamy – powiedział Hani Hraish. Imam przyznał jednocześnie, że każda pomoc finansowa jest im potrzebna, gdyż "wszystkie środki, jakie mieli, wydali na remont”. Jak powiedział, z dotacji z Arabii Saudyjskiej i z oszczędności gminy na remont meczetu wydano do tej pory prawie 400 tys. zł. - Nawet nie zdążyliśmy się nacieszyć tą odnowioną świątynią – podkreślił. Straty spowodowane przez pożar szacuje na ok. 50 tys. złotych.
Pożar w świątyni
Pożar przy bocznych drzwiach meczetu przy ul. Polanki w Gdańsku wybuchł w środę nad ranem. Ogień zniszczył drzwi, częściowo nadpalone zostały też znajdujące się w ich pobliżu okno i dywany. Wysoka temperatura uszkodziła też przedmioty wiszące na ścianach w pobliżu wejścia. Już wstępne badania biegłego do spraw pożarnictwa przeprowadzone na miejscu zdarzenia, wykazały, że ogień pojawił się w meczecie na skutek podpalenia. Nad ustaleniem i zatrzymaniem podpalaczy pracuje powołana przez komendanta pomorskiej policji specjalna grupa operacyjno-procesowa. W jej skład wchodzą m.in. policjanci z wydziału dochodzeniowego, kryminalnego oraz analitycy z wydziału wywiadu kryminalnego. Policjanci współpracują też z Centralnym Biurem Śledczym. Śledztwo w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Prowadzone jest ono pod kątem art. 163 kk, czyli "sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach". Za taki czyn kodeks przewiduje karę do 10 lat więzienia. W trakcie oględzin w świątyni zabezpieczono wiele śladów kryminalistycznych, w tym biologiczne, chemiczne oraz mechaniczne; wszystkie zostały przekazane do Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Gdańsku, gdzie zostaną szczegółowo przebadane pod kątem daktyloskopii, chemii, biologii oraz pożarnictwa.
Przeglądają okoliczny monitoring
Policja przesłuchała też świadków, w tym funkcjonariuszy straży pożarnej, którzy brali udział w gaszeniu pożaru oraz mieszkańców okolicznych budynków. Jak poinformował Maciej Stęplewski z biura prasowego pomorskiej policji, funkcjonariusze „powoli docierają do zapisów z monitoringów, działających w okolicy meczetu”. Tuż po podpaleniu oburzenie z powodu tego zdarzenia wyraził m.in. minister administracji i cyfryzacji Michał Boni, członkowie sejmowej komisji mniejszości narodowych i etnicznych, zarząd Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Gdańsku oraz władze miasta. Zobacz materiał "Faktów" TVN o podpaleniu gdańskiego meczetu:
Tu znajduje się meczet:
Autor: dp / Źródło: PAP