Nie będzie taryfy ulgowej dla kierowców. W tym roku bramki na A1 będą zamknięte w wakacyjne weekendy. Czy to oznacza powrót gigantycznych korków w drodze nad Bałtyk i z powrotem? Minister infrastruktury twierdzi, że nie. Kierowcy tacy pewni już nie są.
Podróż nad morze i powrót autostradą znów mogą stać się koszmarem. Minister infrastruktury zapowiedział, że w tym roku w wakacyjne weekendy bramki na A1 będą zamknięte. Czy to oznacza kilometrowe korki i kilkugodzinne czekanie w kolejce?
- Może to być pół godziny, góra 45 minut - mówił Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury.
Takie rozwiązanie nie podoba się kierowcom, którzy już zdążyli się przyzwyczaić do otwartych bramek. Dzięki temu nie tylko oszczędzali na przejazdach, ale i na czasie oczekiwania.
- Moim zdaniem w ogóle nie powinno być bramek. Można to jakoś inaczej rozwiązać - mówili kierowcy reporterowi TVN24. - Bramki powinny być otwarte, skoro jest taka potrzeba. Co to za przyjemność czekać 10 godzin w korku? - wtórował kolejny kierowca.
20 milionów strat w weekend?
Po raz pierwszy bramki na A1 otworzono w sierpniu 2014 r. - taką decyzję podął ówczesny rząd Donalda Tuska. W 2015 r. Ewa Kopacz podtrzymała tę decyzję.
Choć otwarte bramki cieszą kierowców, powodowały również straty w budżecie państwa. Jak szacowano tylko w weekend państwo traciło nawet 20 mln zł.
W nadchodzące wakacje bramki będą otwierane tylko wtedy, kiedy tworzące się zatory będą zagrażać bezpieczeństwu i życiu użytkowników autostrady.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24