Musiał pokonać duże, zatrzaskowe drzwi. Wyszedł ze żłobka i błąkał się po ruchliwej ulicy we Włocławku. 2-latka zauważyła przechodząca kobieta i odprowadziła go do placówki. Dyrektorka żłobka przeprosiła za sytuację, a miasto zarządziło kompleksową kontrolę. Urzędnicy chcą też uhonorować kobietę, która uratowała dziecko.
Do zdarzenia doszło 5 czerwca w jednym z prywatnych żłobków. Chłopiec pokonał dystans kilkudziesięciu metrów, zanim zauważyła go piesza i odprowadziła do placówki. Na szczęście dziecku nic się nie stało.
Nie wiadomo jak, niezauważony 2-latek zszedł z pierwszego piętra i wyszedł z budynku. Dyrektorka żłobka w rozmowie z TVN24 stwierdziła, że często rodzice nie domykają drzwi. Tak mogło być i tym razem.
Dyrektorka podkreśliła także, że taka sytuacja nie powinna się zdarzyć i bardzo za to przeprasza. Dodała, że wyciągnęła już konsekwencje wobec opiekunek, które były wówczas w pracy.
Kontrola
Na tym jednak nie koniec. Prezydent Włocławka zlecił kompleksową kontrolę we wszystkich żłobkach w mieście.
- Placówka, w której doszło do tej sytuacji, jest placówką prywatną. Natomiast urząd miasta sprawuje nad placówkami niepublicznymi nadzór. Dlatego następnego dnia, zaraz po zdarzeniu, została zarządzona kompleksowa kontrola we wszystkich placówkach, zarówno publicznych, jak i niepublicznych - mówi Angelika Żychlewicz, rzecznik prasowy prezydenta Włocławka.
Dodała, że w tej chwili postępowanie jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie.
- Nie wykluczamy takiej sytuacji, że tą największą konsekwencją w stosunku do placówki może być nawet cofnięcie upoważnienia do jej prowadzenia - tłumaczy Żychlewicz.
"Scenariuszy mogło być kilka"
To, że dziecku nic się nie stało jest zasługą mieszkanki Włocławka, która odprowadziła 2-latka do żłobka.
- Jako miasto bardzo serdecznie jej dziękujemy. Wiemy, że mama dziecka jest z nią również w kontakcie. My także staramy się skontaktować z panią Martą - mówi rzeczniczka prezydenta.
Urzędnicy chcą wyróżnić kobietę. Na razie nie podają jednak w jaki sposób.
- Niech to pozostanie niespodzianką. W momencie, kiedy uda nam się skontaktować z tą panią, umówić na spotkanie, będziemy chcieli w odpowiedni sposób ją uhonorować i podziękować za postawę - tłumaczy Żychlewicz. Dodaje, że gdyby nie kobieta, nie wiadomo, jak cała sytuacja mogłaby się skończyć.
- Scenariuszy mogło być kilka, aż boję się pomyśleć jaki mógłby być najgorszy - podsumowuje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24