Sąd Okręgowy w Słupsku odrzucił apelację w sprawie policjanta, który w październiku 2010 roku przyczynił się do śmiertelnego wypadku. Mirosław K. prowadził radiowóz i uderzył nim w bok taksówki. W wyniku wypadku zginęły 2 osoby. Policjant musi zapłacić 3 tys. zł grzywny, wyrok jest prawomocny.
Do wypadku doszło 9 października 2010 roku w Słupsku, na skrzyżowaniu ulic Szczecińskiej, Kossaka i Małcużyńskiego. Policyjny radiowóz jechał na interwencję ulicą Szczecińską. Samochód miał włączone sygnalizatory dźwiękowe i świetlne. Z dużą prędkością - 100 km/h - wjechał na czerwonym świetle na skrzyżowanie i uderzył w prawy bok znajdującej się tam taksówki.
W wyniku wypadku zginęły dwie osoby - 56-letnia pasażerka taksówki i prowadzący samochód 62-letni Jan Z. ze Słupska. Dwaj jadący radiowozem policjanci zostali ranni.
Pierwszy proces nie rozwiał wątpliwości
Pierwszy proces w tej sprawie toczył się przed sądem rejonowym w Słupsku. Wtedy nie udało się jednoznacznie zweryfikować ustaleń prokuratury, co do koloru świateł na sygnalizatorze. Powodem były rozbieżności w zeznaniach świadków. Jedni twierdzili, że radiowóz wjechał na czerwonym inni, że na zielonym.
Sąd wydał wyrok i uznał policjanta za winnego przyczynienia się do wypadku, ale zastosował wobec niego nadzwyczajne złagodzenie kary i wymierzył mu 3 tys. zł grzywny. A to dlatego, że sędzia wziął pod uwagę niedające się usunąć wątpliwości i fakt, że radiowóz jechał na interwencję do agresywnych kibiców.
Nie zachował ostrożności
Sąd Rejonowy uznał też, że choć policjant kierował pojazdem uprzywilejowanym, to przy wjeździe na skrzyżowanie nie zachował należytej ostrożności, ponieważ poruszał się z prędkością uniemożliwiającą podjęcie jakichkolwiek manewrów obronnych.
Jako głównego sprawcę wypadku sąd wskazał jednak taksówkarza, który miał wjechać na skrzyżowanie na świetle czerwonym.
Apelacja bezzasadna
Wyrok w tej sprawie zapadał w maju 2013 roku. Wtedy też odwołał się od niego pełnomocnik córki zabitego taksówkarza. Kobieta uczestniczyła w procesie jako oskarżyciel posiłkowy.
Sąd okręgowy w Słupsku uznał jednak wniesioną apelację za niesłuszną. W jego opinii sąd I instancji dokonał prawidłowej oceny dowodów. Ponowne rozpoznanie sprawy nie przyniosłoby innego rozstrzygnięcia, dlatego że kluczowy - według wnoszących apelację - świadek trzy razy zmieniał zeznania, co do miejsca, w jakim znajdował się w momencie wypadku.
Wyrok jest prawomocny. Mirosław K. nadal pracuje w policji. Nie jest już jednak kierowcą radiowozu.
Do wypadku doszło tutaj:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mcz/r / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24