Władze Ekstraklasy chcą wyjaśnień od Lechii Gdańsk i Arki Gdynia. Chodzi o derby, podczas których kibice obrzucali się na stadionie racami i demolowali obiekt. Gorąco było już przed meczem. Kibice pobili się na obwodnicy Trójmiasta. Zarządca stadionu liczy straty, policjanci przesłuchują chuliganów, a w internecie pojawią się kolejne nagrania z bójek między zwaśnionymi kibicami. - Derby rządzą się swoimi prawami, tu nigdy nie będzie wersalu, to nie teatr - komentuje rzecznik Lechii.
To było wyjątkowo gorące spotkanie. Po pięciu latach Arka Gdynia zmierzyła się z Lechią Gdańsk w ekstraklasowych rozgrywkach i to na swoim stadionie. Mecz zakończył się remisem, ale nie da dla kibiców. Można odnieść wrażenia, że ci prowadzili zupełnie inną grę. Zarówno przed, jak i po meczu.
Bójka na obwodnicy
Jeszcze kilka godzin przed meczem na Obwodnicy Trójmiasta doszło do bójki miedzy kibicami Arki i Lechii. Na nagraniu pana Norberta widać jak kilkanaście aut zatrzymuje się na prawym pasie, a z nich wyskakuje kilkanaście osób w kapturach na głowach bądź kominiarkach.
Po kilkudziesięciu minutach na miejscu pojawiła się policja, która zatrzymała tam sześć osób. - Tym razem nikomu nic się nie stało, ale w samochodach tych osób znaleziono m.in. pałki i kominiarki. Widać, że byli przygotowani na bójkę - opowiada Adam Krajewski, reporter TVN24, który zajmuje się tą sprawą.
Mimo wielu zabezpieczeń na meczu wcale nie było spokojnie. Z sektora gospodarzy w kierunku gości poleciały race. Te kibice Lechii odrzucili do swoich przeciwników. Między sektorami poleciały też krzesełka i inne przedmioty. Nie pomogła nawet specjalna siatka, która rozdzielała kibiców dwóch drużyn. Wiadomo, że policja zatrzymała na stadionie trzy osoby, którymi "prowadzą teraz czynności".
- Możliwe, że usłyszą oni zarzuty zniszczenia mienia oraz wnoszenie niedozwolonych środków. Jeśli tak się stanie to grozi im nawet 5 lat więzienia - dodaje reporter TVN24.
Liczą straty
Trwa szacowanie strat na gdyńskim stadionie. Może to być nawet 50 tys. zł - Żal serce ściska. Zdarzało się po meczach wiele zniszczeń, ale nie na taką skalę. To wymaga czasu i pracy naszych ludzi oraz nakładów finansowych. Ostatecznie poniesie je organizator meczu, który będzie refakturował drużynę przyjezdną. To jest chyba poziomu agresji, prawodawstwa i pewnej kultury - Przemysław Dalecki z GOKF z Gdyni.
Komisja Ligii chce, by oba kluby wyjaśniły do 2 listopada, dlaczego doszło do tak niebezpiecznych sytuacji na stadionie. Na razie nie wiadomo jak kibice wnieśli na obiekt race i petardy hukowe.
O komentarz do zachowania kibiców poprosiliśmy również rzecznika Lechii, który twierdzi, że burdy nie przyćmiły tego wyczekiwanego meczu.
- Mecz Arka - Lechia zakończył się remisem, w gorącej atmosferze. Nikt się tutaj nie spodziewał, że na trybunach będzie wersal. Nie bądźmy hipokrytami.Stadion to nie jest teatr i należy się czasem spodziewać trochę innych emocji - mówi Jakub Staszkiewicz. - Derby rządzą się swoimi prawami, tu nigdy nie będzie wersalu, to nie teatr.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Norbert Grążewski