Byłego szefa i twórcę Amber Gold przebadają biegli lekarze. Mają oni ocenić jego stan zdrowia pod kątem zdolności do udziału w procesie. Wnioskował o to jego obrońca, sąd się zgodził. Badanie odbędzie się w areszcie śledczym.
Proces w sprawie Amber Gold ruszył 21 marca w gdańskim Sądzie Okręgowym. Dotyczy największej afery finansowej w Polsce.
Podczas ostatnich dwóch rozpraw Marcin P. - główny oskarżony - nie pojawił się na sali sądowej. Jego nieobecność miała być związana ze złym stanem zdrowia. P. wyraził zgodę na prowadzenie rozpraw bez jego udziału. Mimo to sąd chce, by oskarżonego przebadali biegli.
- Na rozprawie 18 kwietnia sąd dopuścił dowód z opinii dwóch biegłych psychiatrów i psychologa, która ma dotyczyć m.in. zdolności oskarżonego do udziału w postępowaniu, w związku z oświadczeniami jego obrońcy dotyczącymi stanu zdrowia Marcina P. - informuje Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Jednorazowe badanie ma zostać wykonane w areszcie śledczym. Opinia powinna zostać przygotowana w terminie 7 dni od otrzymania przez biegłych zlecenia. - Stan psychiczny i fizyczny mojego klienta jest zły. Jest on osłabiony, w ubiegłym tygodniu zdarzały mu się też omdlenia. Dlatego cieszę, że przebadają go biegli i ocenią stan jego zdrowia pod kątem możliwości udziału w postępowaniu - mówi Michał Komorowski, obrońca Marcina P.
Na razie nie wiadomo, jaki jest dokładnie termin badania. Jeśli biegli stwierdzą, że jednorazowe badanie nie jest wystarczające, by wydać opinię, mogą wnioskować o dłuższą obserwację.
Zarzuty dla twórców parabanku
Zdaniem śledczych, klienci od początku przy zawieraniu umów byli wprowadzani w błąd co do sposobu przeznaczenia zainwestowanych przez nich pieniędzy - zapewniano ich, że za pieniądze kupowane będzie złoto, srebro lub platyna, co potwierdzać miały wystawiane certyfikaty. Lokaty rzekomo miały być ubezpieczone i gwarantowane przez Fundusz Poręczeniowy AG, na który klienci musieli wpłacać 1 proc. wartości każdej lokaty.
Obok oszustwa znacznej wartości oskarżonym zarzuca się także pranie pieniędzy wyłudzonych od klientów parabanku. Oskarżeni wielokrotnie - według śledczych - przelewali je na różne konta bankowe m.in. spółek grupy Amber Gold oraz innych podmiotów i osób.
Jak ustalono, ostatecznie zainwestowane pieniądze przed upadkiem spółki odzyskało zaledwie ok. 3 tys. z prawie 19 tys. jej klientów - w sumie było to niemal 291 mln zł.
300 mln na linie lotnicze
Katarzyna i Marcin P. pieniądze pozyskane z lokat wydawali na rozmaite cele - m.in. na finansowanie linii lotniczych OLT Express (nieistniejący już krajowy przewoźnik, w którym głównym inwestorem była Amber Gold - PAP) przeznaczono prawie 300 mln zł. Część dochodów szła też na wynagrodzenia. Ustalono, że z tego tytułu oskarżeni wypłacili sobie 18,8 mln zł.
Śledczy uznali, że Katarzyna i Marcin P. działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili sobie z tej działalności stałe źródło dochodu.
W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia.
Oskarżeni w trakcie śledztwa nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień, bądź składali je sprzeczne z prokuratorskimi ustaleniami.
Amber Gold kusiła wysokim oprocentowaniem
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN 24 Pomorze/ RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: tvn24