Marek Jopp, działacz Sojuszu Lewicy Demokratycznej, pozwał Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej za to, że, jak twierdzi, wyrzucono go ze studiów za brak opinii proboszcza. – Jestem niewierzący, a to, jak mnie potraktowano, to dyskryminacja – przekonuje i przypomina, że kierunek, na którym chciał studiować, dofinansowany był przez Unię Europejską.
Przed Sądem Rejonowym w Toruniu rozpoczął się dzisiaj proces wytoczony z powództwa cywilnego przeciw szkole wyższej założonej przez ojca Tadeusza Rydzyka. Pozywającym jest Marek Jopp, wieloletni działacz SLD z Torunia.
Jopp chciał w 2017 roku podjąć studia na kierunku "Polityka ochrony środowiska - ekologia i zarządzanie" w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Studia były tanie, bo szkoła dostała na nie duże dofinansowanie unijne przyznane przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, którego w tamtym czasie prezesem był Kazimierz Kujda, niedawno odwołany ze stanowiska za współpracę z peerelowskimi służbami.
Spór o opinię proboszcza
Choć Jopp dostał na początku informację o przyjęciu go w poczet studentów, to ostatecznie uczelnia zmieniła zdanie ze względu na brak zaświadczenia od proboszcza. Tego Jopp, jak twierdzi, nie mógł uzyskać, bo jest niewierzący. - Czuję się pokrzywdzony. Pozbawiono mnie możliwości dokształcania się – mówił we wtorek w sądzie. - Skąd pomysł, by to była opinia proboszcza? A może komendanta policji, burmistrza. Dlaczego proboszcz, który mnie nie zna? Na jakiej podstawie? – pyta Jopp.
Chce, by szkoła Rydzyka zapłaciła mu 5 tysięcy złotych odszkodowania. Tyle, jego zdaniem, musiałby zapłacić za podobny kierunek na innej uczelni.
Z kolei pełnomocnik Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej adwokat Ryszard Stopa przekonywał przed rozpoczęciem procesu, że uczelnia otwarta jest na wszystkich, także na ateistów. – Takie zaświadczenie administracji kościelnej może uzyskać każdy. Pan Jopp mógł uzupełnić brakujące dokumenty i wtedy komisja rekrutacyjna mogłaby podjąć decyzję, ale sam z tego zrezygnował – stwierdził.
Sąd i minister: nie złamano prawa
Marek Jopp już raz dochodził swoich praw przed sądem administracyjnym, ale jego skarga została odrzucona ze względów formalnych. Sąd uznał, że nie ma prawa ingerować w decyzję szkoły dotyczącą przyjmowania na studia podyplomowe. Poza tym student studiów podyplomowych nie jest de facto studentem, a słuchaczem, a ten ma ograniczoną ochronę prawną.
Podobnie uznał minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, który stwierdził, że - w jego opinii - toruńska uczelnia nie naruszyła prawa, odmawiając studiowania osobie, która zadeklarowała się jako ateista.
- W Polsce obowiązuje zasada wolności akademickiej. Z tej fundamentalnej zasady wynika, że poszczególne uczelnie, i publiczne, i zwłaszcza prywatne, takie jak uczelnia toruńska, mają prawo określać warunki brzegowe, które musi spełnić każdy, kto chce zostać studentem danej uczelni – ocenił wicepremier.
Sprawa w Strasburgu i Brukseli
Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu jest należącą do Fundacji Lux Veritatis niepubliczną szkołą wyższą, która została utworzona przez o. Rydzyka w 2001 roku. Fundacja Lux Veritatis jest również nadawcą Telewizji Trwam.
Każda osoba, ubiegająca się o przyjęcie na jakikolwiek kierunek i etap studiów w WSKSiM, musi złożyć w Komisji Rekrutacyjnej nie tylko standardowe dokumenty, jakimi są m.in. kwestionariusz kandydata na studia wyższe czy świadectwo ukończenia poprzedniego etapu edukacji, ale również opinię proboszcza.
Jopp o sprawie poinformował także przedstawicielstwo Unii Europejskiej w Warszawie oraz Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24