Marcin K. jest jednym z oskarżonych o przywłaszczenie prawie 30 milionów złotych, pochodzących z kopalni kryptowalut na warszawskim Żeraniu. Jest też pracownikiem urzędu miejskiego w Tczewie (woj. pomorskie). - Prezydent Tczewa jest świadomy, że toczy się postępowanie sądowe dotyczące pracownika Wydziału Cyfryzacji i Analiz - przekazała nam rzeczniczka urzędu. Dodała, że wyrok nie zapadł, więc "obowiązuje zasada domniemania niewinności".
O tym, że jeden z oskarżonych ws. kopani kryptowalut na Żeraniu zatrudniony jest w Wydziale Cyfryzacji i Analiz Urzędu Miejskiego w Tczewie dowiedzieliśmy się przez Kontak24.
"Prezydent miasta zatrudnił Marcina K,. doskonale wiedząc, że on wraz z dwoma wspólnikami oskarżony jest przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie o udział w być może największej aferze związanej z 'kryptowalutami' w całej historii Polski RP (sprawa jest w toku)" - przekazał nam anonimowo internauta.
Chodzi o głośną sprawę kopalni kryptowalut (ETC, Bitcoin), która w latach 2017-2018 była prowadzona w dawnej fabryce samochodów osobowych na Żeraniu w Warszawie. Prokuratura oskarża trzech mężczyzn o oszustwa względem mienia znacznej wartości oraz przywłaszczenie kwoty 29,5 miliona złotych - jednym z oskarżonych jest właśnie Marcin K.
Poszkodowanych jest ponad 600 osób.
Prokuratura skierowała akt oskarżenia do sądu 20 października 2022 roku. Jak przekazała nam Katarzyna Brogosz z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, sprawa nadal jest w toku, wyrok jeszcze nie zapadł.
Prezydent Tczewa wie o toczącym się postępowaniu
Informację o zatrudnieniu Marcina K. potwierdziła nam rzeczniczka prasowa Urzędu Miejskiego w Tczewie. - Prezydent Tczewa jest świadomy, że toczy się postępowanie sądowe dotyczące pracownika Wydziału Cyfryzacji i Analiz. Nie zapadł jednak wyrok i pracownik nie został skazany, więc obowiązuje nas domniemanie niewinności - przekazała Małgorzata Mykowska.
Przyznała, że K. ma dostęp między innymi do danych mieszkańców oraz do monitoringu miejskiego, ale - jak przekonuje Mykowska - posiada on do tego "odpowiednie upoważnienia".
Próbowaliśmy się dowiedzieć, kiedy Marcin K. został zatrudniony - czy było to przed, a może po tym, kiedy do sądu trafił akt oskarżenia. Według naszego Informatora, K. jest zatrudniony w urzędzie dopiero od kilku miesięcy. Rzeczniczka nie przekazała nam jednak tej informacji.
Dodała, że w Biurze Analiz i Cyfryzacji Urzędu Miejskiego w Tczewie zatrudnionych jest 5 osób.
Do zadań Biura Analiz i Cyfryzacji należy między innymi: administrowanie infrastrukturą informatyczną urzędu: serwerami, urządzeniami i usługami sieciowymi; zapewnienie mechanizmów uwierzytelniania użytkowników w systemie informatycznym służącym do przetwarzania danych osobowych oraz kontrola dostępu do tych danych; zapewnienie ochrony danych osobowych w związku z użytkowaniem, naprawą, konserwacją oraz likwidacją sprzętu informatycznego; realizacja zadań wynikających z ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, w tym m.in. współpraca z zespołem CERT Polska; nadzór nad postępowaniem z dokumentacją papierową i elektroniczną w Urzędzie.
Zasada "domniemania niewinności" to może być za mało
Jak tłumaczy nam dr Magdalena Rycak, radca prawny z Rycak Kancelaria Prawa Pracy i HR w Warszawie, zasada domniemania niewinności może okazać się niewystarczająca w przypadku pracownika samorządowego. A takim jest Marcin K.
– Pracowników samorządowych obowiązują określone wymagania, uregulowane w art. 6 ustawy o pracownikach samorządowych. Zgodnie z ust. 3 pkt 3 tego artykułu, osoba zatrudniona na takim stanowisku powinna cieszyć się nieposzlakowaną opinią – wyjaśnia dr Magdalena Rycak.
Dodaje, że w takim przypadku nie chodzi jedynie o prawomocny wyrok sądu.
– Trudno mówić o nieposzlakowanej opinii w sytuacji tak poważnych i znanych opinii publicznej zarzutów. Choć przepisy nie definiują wprost, jakie cechy składają się na nieposzlakowaną opinię, wskazówki w tym zakresie można znaleźć w komentarzach do ustawy. Wynika z nich, że chodzi tu też o kwestie natury moralnej – zasady i wartości powszechnie akceptowane w społeczeństwie, którym pracownik samorządowy nie może się sprzeniewierzyć – tłumaczy dr Rycak.
3. Pracownikiem samorządowym zatrudnionym na podstawie umowy o pracę na stanowisku urzędniczym może być osoba, która spełnia wymagania określone w ust. 1 oraz dodatkowo: 1) posiada co najmniej wykształcenie średnie lub średnie branżowe; 2) nie była skazana prawomocnym wyrokiem sądu za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe; 3) cieszy się nieposzlakowaną opinią.
Podkreśla również, że nie ma tu też większego znaczenia, czy Marcin K. został zatrudniony przed, czy po wniesieniu aktu oskarżenia do sądu.
– Utracił jedną z kluczowych przesłanek zatrudnienia na stanowisku pracownika samorządowego, nie cieszy się już nieposzlakowaną opinią. Trudno wyobrazić sobie pracodawcę oraz petentów, którzy mieliby do niego zaufanie w załatwianiu urzędowych spraw. Istotne jest tutaj nie tylko postrzeganie takiej sytuacji przez współpracowników, czy pracodawcę samorządowego, ale również przez obywateli, którzy oczekują, że sprawy publiczne będą załatwiane w sposób praworządny, bezstronny i uczciwy – mówi prawniczka.
Urząd: samo zgłoszenie się kandydata oznacza, że jest świadomy tych wymogów
Dr Rycak wskazuje, że - zgodnie z art. 30 ustawy o pracownikach samorządowych - pracownik samorządowy zatrudniony na stanowisku urzędniczym nie może "wykonywać zajęć pozostających w sprzeczności lub związanych z zajęciami, które wykonuje w ramach obowiązków służbowych, wywołujących uzasadnione podejrzenie o stronniczość lub interesowność oraz zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy".
- W przypadku stwierdzenia naruszenia przez pracownika samorządowego któregokolwiek z powyższych zakazów, niezwłocznie rozwiązuje się z nim, bez wypowiedzenia, stosunek pracy w trybie art. 52 § 2 i 3 Kodeksu pracy lub odwołuje się go ze stanowiska - tłumaczy prawniczka. - Prowadzenie własnej działalności gospodarczej, podejmowanie dodatkowego zatrudnienia czy wykonywanie innych prac poza urzędniczymi obowiązkami w jednostkach samorządowych może prowadzić do podejrzeń, że urzędnik nie kieruje się interesem publicznym oraz dobrem obywateli - dodaje.
Ponownie zwróciliśmy się do Urzędu Miejskiego w Tczewie. Tym razem z prośbą o odniesienie się do przepisu o nieposzkalowanej opinii dla pracownika samorządowego, o której mówi dr Rycak.
- Wśród wymagań stawianych przed kandydatem na stanowisko urzędnicze jest nieposzlakowana opinia. Przyjmujemy, że kandydat, który ubiega się o pracę jest świadomy tych wymogów, akceptuje je i samo przystąpienie do konkursu jest tego potwierdzeniem. Urząd nie ma jednak uprawnień i narzędzi, aby tę opinię zweryfikować - przekazała nam rzeczniczka urzędu Małgorzata Mykowska. - Zgodnie z wymogami naboru, kandydat złożył oświadczenie o niekaralności oraz o pełnej zdolności do czynności prawnych oraz korzystania z pełni praw publicznych - dodała.
Grozi mu 15 lat więzienia
Marcin K., Dominik H i Piotr W. oskarżeni są o oszustwa względem mienia znacznej wartości oraz przywłaszczenie kwoty 29,5 miliona złotych. To czyny między innymi z art. 286 par. 1 k.k., z art. 284 par. 2 k.k.
Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Regionalna w Warszawie. Jak ustalili śledczy, mężczyźni w latach 2017–2018 prowadzili kopalnię kryptowalut (ETC, Bitcoin) w dawnej fabryce samochodów osobowych na Żeraniu. Do jej urządzenia wykorzystali teren starej hali spawalni. - Mężczyźni namówili ponad 600 osób do zawarcia umów o zakup specjalistycznego sprzętu komputerowego oraz kart graficznych, a także dzierżawy tego sprzętu, w oparciu o które pokrzywdzeni przekazali im niemal 56 milionów złotych, 67 tysięcy dolarów i 35 tysięcy euro, a także sprzęt o wartości dwóch milionów złotych - wyjaśnił w październiku 2022 roku prokurator Marcin Saduś, rzecznik prokuratury regionalnej.
Oskarżeni mieli raz w miesiącu oddawać klientom umówioną część "wykopanych" kryptowalut. - W toku prowadzonego w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie śledztwa ustalono, że wszystkie kryptowaluty stanowiące pożytki ze sprzętu pochodzącego od klientów trafiały do nieustalonych wirtualnych portfeli, zaś pokrzywdzeni takich pożytków nie otrzymywali - tłumaczył prokurator.
Dodatkowo śledczy ustalili, że oskarżeni, mimo braków w sprzęcie, czy też opóźnień w dostawie kart graficznych, zawierali kolejne umowy w zakresie budowy i eksploatacji maszyn cyfrowych. - Informacje o problemach nie były przekazywane klientom. Przeciwnie, informowano, że ich sprzęt jest eksploatowany - przekazał Saduś.
- Tym samym urobek wypracowywany przez mniejszą liczbę komputerów - gdyby był faktycznie przekazywany klientom - dzielony byłby na wszystkich klientów, co nie pozwalałoby na wywiązanie się z zawartych umów. W czasie funkcjonowania "kopalnia" oskarżonych wydobyła ponad 266 tysięcy kryptowalut ETC, których wartość oszacowano na kwotę ponad 29,5 miliona złotych - wskazał.
Mężczyźni nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. W wyjaśnieniach wzajemnie się obciążali i wskazywali, że przyczyną niewywiązywania się z umów były "niepowodzenia biznesowe".
Grozi im do 15 lat więzienia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Mapy Google