Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko trzem mężczyznom podejrzanym o oszustwa i przywłaszczenie niemal 30 milionów złotych. Zdaniem śledczych, urządzili oni kopalnię kryptowalut na terenie dawnej fabryki samochodów na Żeraniu. W chwili jej ujawnienia podkreślano, że była to wówczas największa tego typu serwerownia w Polsce.
Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Regionalna w Warszawie. Akt oskarżenia został skierowany do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w czwartek, 20 października. O zatrzymaniu trójki podejrzanych informowaliśmy na tvnwarszawa.pl w maju 2019 roku.
Jak ustalili śledczy, mężczyźni w latach 2017–2018 prowadzili kopalnię kryptowalut (ETC, Bitcoin) w dawnej fabryce samochodów osobowych na Żeraniu. Do jej urządzenia wykorzystali teren starej hali spawalni. - Mężczyźni namówili ponad 600 osób do zawarcia umów o zakup specjalistycznego sprzętu komputerowego oraz kart graficznych, a także dzierżawy tego sprzętu, w oparciu o które pokrzywdzeni przekazali im niemal 56 milionów złotych, 67 tysięcy dolarów i 35 tysięcy euro, a także sprzęt o wartości dwóch milionów złotych - wyjaśnił prokurato Marcin Saduś, rzecznik prokuratury regionalnej.
- Zakupiony i dzierżawiony sprzęt miał nieustannie być włączony i z maksymalną mocą dokonywać obliczeń, zaś klientom oskarżeni mieli raz w miesiącu oddawać umówioną część "wykopanych" kryptowalut - podkreślił.
Mieli "wykopać" kryptowaluty warte blisko 30 milionów
W kwietniu 2018 roku klienci zaniepokojeni brakiem transferu kryptowalut do ich wirtualnych portfeli, pojawili się w hali, gdzie znajdowała się serwerownia firmy należącej do oskarżonych. - Wkrótce potem pojawili się funkcjonariusze policji, którzy zabezpieczyli sprzęt, który nie został jeszcze wywieziony - podał prokurator.
- W toku prowadzonego w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie śledztwa ustalono, że wszystkie kryptowaluty stanowiące pożytki ze sprzętu pochodzącego od klientów trafiały do nieustalonych wirtualnych portfeli, zaś pokrzywdzeni takich pożytków nie otrzymywali - tłumaczył.
Dodatkowo śledczy ustalili, że oskarżeni, mimo braków w sprzęcie, czy też opóźnień w dostawie kart graficznych, zawierali kolejne umowy w zakresie budowy i eksploatacji maszyn cyfrowych. - Informacje o problemach nie były przekazywane klientom. Przeciwnie, informowano, że ich sprzęt jest eksploatowany - przekazał Saduś.
- Tym samym urobek wypracowywany przez mniejszą liczbę komputerów - gdyby był faktycznie przekazywany klientom - dzielony byłby na wszystkich klientów, co nie pozwalałoby na wywiązanie się z zawartych umów. W czasie funkcjonowania "kopalnia" oskarżonych wydobyła ponad 266 tysięcy kryptowalut ETC, których wartość oszacowano na kwotę ponad 29,5 miliona złotych - wskazał.
Prokuratura: w wyjaśnieniach podejrzani wzajemnie się obciążali
Oskarżeni odpowiedzą przed sądem za oszustwa względem mienia znacznej wartości oraz przywłaszczenia kwoty 29,5 miliona złotych. - Nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. W swych wyjaśnieniach wzajemnie się obciążali i wskazywali, że przyczyną niewywiązywania się z umów były niepowodzenia biznesowe - podkreślił prokurator.
Za zarzucane w akcie oskarżenia czyny grozi im do 15 lat więzienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KRP VI