Lekarz został skazany za unikanie odpowiedzialności za błąd, miał wypłacić odszkodowanie. Wyrok chciał odbyć w domu

Reportaż "Uwagi". Kobieta z porażeniem po błędzie lekarza
Decyzja w sprawie szczecińskiego lekarza podjęta przez sąd
Źródło: tvn24

Kolejny etap historii błędu lekarskiego anestezjologa Wiesława Sz., w wyniku którego młoda kobieta do końca życia będzie przykuta do łóżka. Za próby uniknięcia zapłaty odszkodowania medyk został skazany na więzienie. Wystąpił jednak o możliwość odbycia kary w domu. Sąd się na to zgodził.

W środę (11 stycznia) Sąd Apelacyjny w Szczecinie podjął decyzję w sprawie szczecińskiego anestezjologa Wiesława Sz. który - żeby nie płacić odszkodowania i renty ofierze swojego błędu medycznego - miał ukrywać majątek i wypłacać swojej żonie 19,5 tys. złotych alimentów. Wcześniej, w październiku ubiegłego roku, sąd zdecydował o wymierzeniu kary jednego roku i czterech miesięcy pozbawienia wolności, ale przychylił się także do wniosku Wiesława Sz. by odbywał on karę w systemie dozoru elektronicznego.

Teraz - po odwołaniu się prokuratury od tej decyzji - sąd II instancji zgodził się, by skazany odbył karę w domu. Potwierdził to sędzia Janusz Jaromin, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. - Na posiedzeniu sędzia podtrzymał decyzję sądu okręgowego, to znaczy skazany będzie odbywał karę w systemie dozoru elektronicznego. Decyzja jest prawomocna i wykonalna - przekazał.

Czytaj też: Od 11 lat przykuta do łóżka. Lekarz popełnił błąd, teraz unika odpowiedzialności

- Prokuratura nie zgadza się z tą decyzją. Skazany powinien odbywać karę w więzieniu - podkreśla Waldemar Krzywicki z Prokuratury Regionalnej w Szczecinie. Jego zdaniem świadczyć za tym ma postawa lekarza, pozbawiona skruchy i "dobroci". 

Poddała się operacji, przez błąd lekarski nie wróci do zdrowia

Katarzyna Kozodój ze Słupska była studentką ekologii. Kilkanaście lat temu jej życie legło w gruzach podczas operacji plastycznej w Szczecinie. Jak później się okazało anestezjolog uszkodził jej tchawicę. Powietrze dostawało się poza płuca, mózg był niedotleniony, nastąpiło zatrzymanie akcji serca.

Czytaj też: Powiększali jej piersi, zniszczyli życie

- Lekarz był czym innym zajęty. Rozmawiał przez telefon, nie reagował na sygnał alarmowy aparatury. Zlekceważył to po prostu - opowiadał Jan Kozodój, ojciec pani Katarzyny. - Ciało było całe napuchnięte powietrzem. Dusiła się - relacjonował i podkreślał, że według biegłych jego córka na pomoc czekała około 10 minut.

Olbrzymia porażka samorządu lekarskiego
"Olbrzymia porażka samorządu lekarskiego"
Źródło: tvn24

Pani Katarzyna długo była w śpiączce. Teraz jest tylko częściowo świadoma. Ma porażenie kończyn. Wymaga całodobowej pomocy.

Leży na specjalnym łóżku, które kosztowało kilkanaście tysięcy złotych. Specjalny podnośnik to wydatek ponad 20 tysięcy złotych. By opiekować się córką, Jan Kozodój zostawił pracę. Na rehabilitację pani Katarzyny, leki i pampersy wydał wszystkie rodzinne oszczędności, sprzedał auto i niewielki sklep meblowy, który prowadził. Potem wpadł w spiralę długów.

Udowodniona wina

Winę anestezjologa Wiesława Sz. udowodniono w sądzie już w 2010 roku. Skazano go na półtora roku więzienia w zawieszeniu, a także nakazano mu zapłatę odszkodowania oraz renty dożywotniej na rzecz kobiety. Przez ponad dekadę unikał jednak tego przepisując cały majątek na żonę, a potem zgadzając się płacić jej miesięcznie 19,5 tysiąca złotych alimentów - alimentów komornik nie może zająć na rzecz odszkodowania.

Dopiero w ubiegłym roku, gdy sąd skazał go na bezwzględne więzienia za ukrywanie majątku i unikanie płacenia odszkodowania, lekarz zaproponował ugodę: odda rodzinie pani Katarzyny połowę należnych im pieniędzy i przeprosi - drugą ma zapłacić klinika, ale batalia sądowa o to wciąż trwa. W zamian pan Jan, jako przedstawiciel córki przed sądem, zgodził się, aby lekarz i jego żona nie byli już ścigani przez prawo.

Anestezjolog został skazany na 16 miesięcy bezwzględnego więzienia - jego żona została skazana na taką samą karę, ale w zawieszeniu. Jednak wystąpił do sądu o zastosowanie dozoru elektronicznego, dzięki czemu wyrok mógłby spędzić w domu. Zgodził się na to sąd, ale prokuratura chciała bezwzględnego więzienia dla mężczyzny i odwołała się od decyzji. Teraz sąd - po raz drugi - zgodził się, aby mężczyzna nie poszedł do więzienia.

Oglądaj TVN24 na żywo
Dowiedz się więcej:

Oglądaj TVN24 na żywo

Czytaj także: