W tym roku podczas Dni Morza mieszkańcy nie będą mogli cieszyć się widokiem wielkich żaglowców przy Wałach Chrobrego. Miasto twierdzi, że wszystko przez wygórowane żądania spółki Polsteam Żegluga Szczecińska, która zarządza nabrzeżem, a od Urzędu Miasta chciała pół miliona złotych za wynajęcie terenu na trzy dni. - Ten konflikt jest domniemany - twierdzi prezes spółki.
Jak co roku Urząd Miasta Szczecin organizuje fetę z okazji Dni Morza. Jedną z atrakcji jest zlot żaglowców. Weźmie w nim udział m.in. chluba hiszpańskiej Marynarki Wojennej, czteromasztowy szkuner Juan Sebastian de Elcano.
Miasto chciało, by choć część jednostek stanęła przy nabrzeżu naprzeciw Wałów Chrobrego, czyli w najbardziej reprezentacyjnym miejscu w Szczecinie. Jednak tu żaglowców nie zobaczymy.
Pół miliona za trzy dni
Bulwar przy Wałach nie należy bowiem do miasta, a do spółki Polsteam Żegluga Szczecińska. 51 procent udziałów ma w niej Polska Żegluga Morska, spółka Skarbu Państwa, a pozostałe 49 procent - miasto.
Jak mówi Celina Wołosz, rzecznik Dni Morza, spółka Polsteam za dzierżawę tego terenu przez trzy dni zażądała pół miliona złotych. - Kwota znacznie odbiega od cen rynkowych. Nie mogliśmy jej zaakceptować. Postanowiliśmy rozlokować jednostki na tych nabrzeżach, którymi dysponujemy - tłumaczy Wołosz.
Żaglowce staną więc po drugiej stronie Odry - przy Łasztowni oraz po stronie Wałów, ale kawałek dalej w kierunku Świnoujścia.
PiS w szczecińskiej opozycji
Wołosz podkreśla, że konflikt zaczął się w 2017 roku, gdy przy okazji zlotu wielkich żaglowców The Tall Ship Races Polsteam zażądał 200 tysięcy złotych za dzierżawę tego samego terenu. Wtedy przyparte do muru miasto zapłaciło. - Wcześniej kwoty za dzierżawę oscylowały w granicach kilku, kilkunastu tysięcy złotych - przypomina rzeczniczka.
W 2017 roku miasto chciało odkupić udziały w Polsteam od PŻM. Podpisano nawet umowę przedwstępną, ale wtedy w PŻM, borykającym się z problemami finansowymi, pojawił się zarząd komisaryczny. Do sprzedaży nie doszło.
Z kolei na początku 2018 roku prezesem Polsteamu został Marek Witt, mąż Małgorzaty Jacyny-Witt, szczecińskiej radnej, która wówczas była jeszcze niezależna, choć już wspierała Prawo i Sprawiedliwość w regionie. Teraz należy już do PiS i również jest prezesem spółki Skarbu Państwa - Stoczni Szczecińskiej. PiS jest w Szczecinie opozycją wobec Koalicji Obywatelskiej i Bezpartyjnych związanych z prezydentem miasta Piotrem Krzystkiem.
Były chęci, porozumienie przyszło za późno
- My byliśmy chętni, by porozumieć się z miastem. Zaproponowaliśmy pół miliona, bo kto nam zabroni. Równie dobrze mogliśmy zaproponować milion. Była to kwota do negocjacji. Jednak żadna rozsądna cena nie została zaproponowana - powiedział nam Marek Witt.
Przypomniał także, ze w końcu spółka zgodziła się na 50 tysięcy złotych, czyli jedną dziesiątą pierwotnej ceny. - Negocjacje utknęły jednak w martwym punkcie - uważa.
Miasto przyznaje, że pojawiła się propozycja 50 tysięcy złotych, ale zbyt późno, bo na trzy tygodnie przed obchodami, gdy wszystko było już zapięte na ostatni guzik.
Witt przekonywał nas także, że ciężar imprezy i tak przeniósł się na stronę Łasztowni, więc nic takiego się nie dzieje. - Ten konflikt jest domniemany - podkreślił.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa//ec / Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24