Były strażnik więzienny usłyszał wyrok roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Miał on przekazywać informacje ówczesnemu posłowi Platformy Obywatelskiej, a obecnie senatorowi, gdy ten przebywał w areszcie. Obrońca Łukasza J. mówi, że wyroku nie można uznać za sukces i będą się odwoływać.
Wyrok zapadł w czwartek przed Sądem Rejonowym Szczecin-Centrum. - "Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie doprowadził do skazania przez sąd Łukasza J. – byłego funkcjonariusza Służby Więziennej, oskarżonego o przekazywanie informacji osadzonemu wówczas w tzw. aferze melioracyjnej Stanisławowi G." – poinformowało w czwartek w komunikacie biuro prasowe Prokuratury Krajowej.
Jak podano, sędzia skazał Łukasza J. za przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków na rok więzienia i za czyn korupcyjny – również na rok. Sąd zdecydował o łącznej karze dla mężczyzny: roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na dwa lata. Łukasz J. ma też zapłacić trzy tysiące złotych grzywny, otrzymał również zakaz pełnienia funkcji strażnika więziennego przez cztery lata. Sąd zdecydował też o przepadku "korzyści uzyskanej z przestępstwa".
Niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień
Prokurator oskarżył mężczyznę o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień: Łukasz J. nie poinformował przełożonych, że zna ówczesnego posła, który przebywał w Areszcie Śledczym w Szczecinie w związku z wątkiem tzw. afery melioracyjnej.
Jak przekazano, funkcjonariusz przechowywał poza terenem aresztu wnioski osadzonych skierowane do administracji Aresztu Śledczego (w tym między innymi wniosek Bogdana K. – obecnie również oskarżonego w "aferze melioracyjnej"), a także pokwitowania odbioru rzeczy w areszcie przez posła.
"Jak ustalił prokurator, do przekroczenia uprawnień doszło również poprzez zapewnienie Stanisławowi G. kontaktu z członkami rodziny oraz znajomymi osadzonego z pominięciem zgody organu prowadzącego postępowanie przygotowawcze, przez co Stanisław G. osiągnął korzyść osobistą" – napisano w komunikacie.
Łukasz J., według śledczych, przyjął też łapówkę od innego osadzonego w areszcie w zamian za dostarczanie przedmiotów z pominięciem obowiązujących procedur.
"W toku postępowania prokurator ustalił, że Łukasz J. odwiedzał Stanisława G. w celi, a następnie przekazywał telefonicznie bieżące informacje związane z osadzonym Stanisławem G. innym osobom, w tym żonie osadzonego, do której numer uzyskał za pośrednictwem nieustalonej osoby oraz znajomych osadzonego. Ponadto kontaktował się telefonicznie z kancelarią adwokacką jednego z obrońców podejrzanego oraz z dyrektorem biura poselskiego jednego z posłów na Sejm RP oraz jednym z senatorów" – wskazano.
Mężczyzna – jak zaznaczyła prokuratura – wykorzystywał do tego prywatny telefon, nie mając zgody dyrektora aresztu na korzystanie z aparatu w czasie pracy.
Obrona zapowiada apelację
"W trakcie śledztwa prokurator ustalił, że Łukasz J. w maju 2018 r. skontaktował się z żoną Stanisława G. za pomocą facebooka. Dochodziło również do bezpośrednich spotkań Łukasza J. z żoną Stanisława G. Natomiast po opuszczeniu Aresztu Śledczego przez Stanisława G., Łukasz J. nawiązywał kontakt telefoniczny i spotykał się z nim. W oparciu o analizę danych telekomunikacyjnych ustalono również, że Łukasz J. spotkał się ze Stanisławem G. 13.04.2018 r., bezpośrednio przed zatrzymaniem Stanisława G." – podała prokuratura.
Obrońca Łukasza J. zapowiedział apelację od wyroku. Jak twierdził w piątek po rozprawie, zarzuty postawione przez prokuraturę "zostały sformułowane w taki sposób, że pod względem technicznym inne rozstrzygnięcie, w postaci uniewinnienia, było niemożliwe".
- Główny zarzut, który nie potwierdził się i sąd dzisiaj jasno dał temu wyraz, kwestia znajomości z panem Stanisławem Gawłowskim, bliższej relacji rzekomo, absolutnie nie została udowodniona przez prokuraturę w tym postępowaniu - mówił adwokat Bartłomiej Mużyło. - Pomimo tego, fakt postawienia jednego, obszernego zarzutu, a nie kilku drobniejszych spowodował, że sąd doszedł do wniosku, że należało pana oskarżonego ukarać -dodał.
Zapowiedział również apelację od wyroku. - Z pewnością złożymy zapowiedź apelacji, złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie i po zapoznaniu się z tym pisemnym uzasadnieniem, będziemy podejmować decyzję, co zrobimy z tą sprawą dalej - mówił.
Ówczesny poseł w areszcie przebywał od połowy kwietnia do połowy lipca 2018 roku. Opuścił go po tym, jak jego rodzina wpłaciła kaucję w wysokości 500 tysięcy złotych.
Obecny senator jest jednym z oskarżonych w wątku tzw. afery melioracyjnej, dotyczącym nieprawidłowości przy 26 inwestycjach realizowanych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. Proces w tej sprawie ruszył 21 stycznia 2020 roku.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24