Załoga Stoczni Gdańsk zawiesiła swój strajk. Od rana przed siedzibą zarządu stoczni protestowało kilkuset pracowników, którzy domagali się wypłaty zaległych pensji. Dostali obietnicę, że pieniądze wpłyną na konta do poniedziałku.
- Zawieszamy strajk do poniedziałku ze względów prawnych. Dzisiejszy strajk potraktowaliśmy jako ostrzeżenie. Czekamy na pieniądze do poniedziałku do godz. 10.00 - poinformował Karol Guzikiewicz.
Jak zaznacza, jeśli pieniądze nie zostaną przelane na ich konta strajk zostanie wznowiony. Według niego najważniejsze jest, by udziałowcy usiedli do rozmów i doszli do porozumienia.
Czują się oszukani
Jak powiedział wiceprzewodniczący komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" pracownicy stoczni przerwali pracę, bo czują się oszukani. - Pieniądze na wypłaty dla pracowników to podstawa - tłumaczył. - Każdy od sprzątaczki po inżyniera jest dla stoczni ważny, dlatego wypłaty powinny być dla wszystkich - podkreślał.
Związkowiec wyjaśnił, że w środę na konta stoczniowców miała trafić druga rata wynagrodzenia za sierpień. - Tak się jednak nie stało. Doszło do blokady kont bankowych stoczni. Ludzie mają dość tej sytuacji - dodał.
Stocznia Gdańsk ma kłopoty finansowe. Pracownicy od maja otrzymują wynagrodzenie w ratach.
Będą pieniądze
Jacek Łęski rzecznik prasowy Gdansk Shipyard Group zapewniał w rozmowie z reporterką TVN24, że pieniądze dla 700 pracowników z produkcji jeszcze dziś wpłyną na ich konta. Pozostała część około 200 osób dostanie wypłaty do poniedziałku.
Duda: "rząd unika rozwiązania problemu"
O strajk załogi Stoczni Gdańsk pytany był też Piotr Duda, przewodniczący NSZZ Solidarność. Według niego rząd już od dawna unika rozwiązania problemu stoczni gdańskiej, "mówiąc, że to stocznia prywatna".
- Stocznia jest może prywatna, ale 25 proc. ma Agencja Rozwoju Przemysłu, ale ci pracownicy nie są prywatni, tylko są obywatelami tego kraju i za chwilę ci pracownicy będą na garnuszku państwa, czyli przyjdą po zasiłki dla bezrobotnych i tak dalej - powiedział szef "S". - Tu winię pana ministra skarbu (Włodzimierza) Karpińskiego i Agencję Rozwoju Przemysłu, pana (Wojciecha) Dąbrowskiego - dodał.
Upadek Stoczni przesądzony
Guzikiewicz powiedział, że jednym z powodów protestu robotników są też informacje podane w środowym artykule "Agencja Rozwoju Przemysłu manipuluje. Niekontrolowany wyciek w sprawie Stoczni Gdańsk" przez trojmiasto.pl. Portal ujawnił, że upadek stoczni jest praktycznie przesądzony, bo Agencja Rozwoju Przemysłu odrzuciła projekt jej ratowania. Zamiast jednak to ujawnić, zamówiła w firmie PR-owej schemat kampanii informacyjnej, która ma zdjąć z niej odpowiedzialność za taką decyzję. Trojmiasto.pl ujawniło treść dokumentu autorstwa spółki PR.
- Okazuje się, że mniejszościowy udziałowiec stoczni już podjął decyzję, co do jej przyszłości. Pracowników nie interesują zabawy między właścicielami stoczni, chcą po prostu pracy i pieniędzy za nią - powiedział wiceszef stoczniowej "S".
"Agencja koncentruje się na zabezpieczeniu miejsc pracy"
W odpowiedzi na publikację trojmiasto.pl Agencja Rozwoju Przemysłu wydała w środę wieczorem oświadczenie, w którym czytamy m.in., że "tego typu doradcze dokumenty pojawiają się przy dużych przedsięwzięciach, w które angażuje się ARP S.A., a takim niewątpliwie jest sytuacja w Stoczni Gdańsk, gdzie Agencja koncentruje się przede wszystkim na zabezpieczeniu miejsc pracy".
"Przygotowywane scenariusze działań komunikacyjnych nie są automatycznie wykorzystywane i wdrażane przez Agencję. Opublikowany na stronie trojmiasto.pl materiał jest propozycją, nie jest natomiast dokumentem przyjętym przez ARP S.A. Większościowy udziałowiec Stoczni Gdańsk zostanie poinformowany, jako pierwszy o podjętych przez ARP S.A. decyzjach" - głosi oświadczenie.
Trudna sytuacja stoczni
Stocznia należy do dwóch akcjonariuszy - 75 proc. akcji ma kontrolowana przez ukraińskiego właściciela Siergieja Tarutę spółka Gdańsk Shipyard Group, a 25 proc. należy do Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP). Udziałowcy od kilku miesięcy nie mogą dojść do porozumienia w sprawie sposobu poprawy sytuacji zakładu.
Wniosek o upadłość
Na początku września do Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego Gdańsk Północ wpłynął wniosek o ogłoszenie upadłości Stoczni Gdańsk. Złożył go wierzyciel, firma Techwind z Banina koło Gdańska, której stocznia zalega ok. 250 tys. zł. W minionych kilku miesiącach, to już drugi wniosek o ogłoszenie upadłości stoczni w Gdańsku. W przypadku poprzedniego wierzyciela, stocznia uregulowała swoje zaległości.
Pracują nad rozwiązaniem problemów stoczni
Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Stoczni Gdańsk po ostatnim posiedzeniu na początku sierpnia zadeklarowało, że udziałowcy, czyli Agencja Rozwoju Przemysłu oraz Shipyard Group "nadal rozmawiają nad rozwiązaniem problemów finansowych Stoczni Gdańsk".
Na początku lipca Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Stoczni Gdańsk nie przyjęło planu ratowania zakładu. Gdańsk Shipyard Group, główny udziałowiec Stoczni Gdańsk, zaproponowała wówczas, by podwyższyć kapitał zakładowy spółki o 85 mln zł, z czego 64 mln zł miałby przekazać większościowy udziałowiec, a 21 mln zł - mniejszościowy, czyli Agencja. ARP nie zgodziła się na przyjęcie takiej uchwały. Od 2004 r. pomoc publiczna dla stoczni wyniosła 555 mln zł.
Tu znajduje się Stocznia Gdańsk:
Autor: ws / Źródło: PAP, TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24