Studenci przyłączyli się do ogólnopolskiego strajku kobiet po decyzji zależnego od PiS Trybunału Konstytucyjnego, który uznał za niezgodne z konstytucją prawo do aborcji z powodu ciężkich i nieodwracalnych wad płodu. Strajki odbywają się w wielu miastach Polski, a rektorzy części uczelni postanowili ogłosić w związku z tym godziny rektorskie.
Studenci w wielu miastach zamiast na zajęcia wyszli w środę na ulice, żeby pokazać swój sprzeciw wobec orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego zależnego od Prawa i Sprawiedliwości.
Protest studentów przy Uniwersytecie Gdańskim rozpoczął się około godziny 10 i trwał godzinę. Pełniący obowiązki rektora UG prof. dr hab. Krzysztof Bielawski ogłosił środę dniem rektorskim, dzięki czemu protestujący nie musieli martwić się nieobecnością na zajęciach.
- Trzeba strajkować tak długo, aż decyzja nie zostanie zmieniona, cieszę się, że UG podjął taką decyzję – mówiła jedna z protestujących.
- Trzeba walczyć o prawa kobiet - dodał inny student.
Część osób zapowiedziała też swoją obecność na proteście przy Politechnice Gdańskiej. Prof. Krzysztof Wilde, rektor Politechniki Gdańskiej również ustanowił 28 października dniem rektorskim.
"Zdaniem władz uczelni możliwość wyrażania swoich poglądów i przekonań jest w środowisku akademickim bardzo ważna. Rektor w porozumieniu z dziekanami stwarza zatem możliwość usprawiedliwionej nieobecności studentów podczas zajęć w dn. 28 października 2020 r." - napisał w uzasadnieniu.
Strajk przy Politechnice Gdańskiej zaczął się około godziny 14. Tłum ruszył w stronę Dworca Głównego w Gdańsku. Do studentów przyłączają się również inni protestujący. Trasa marszu nie jest zaplanowana, a decyzje zapadają na bieżąco.
Nie tylko w Gdańsku studenci postanowili pokazać swój sprzeciw. Podobne protesty odbywają się w innych miastach Polski.
"Spodziewałam się, że młodzi ludzie nas nie zawiodą"
"Studencki Spacer" we Wrocławiu ruszył o godzinie 13. Zbiórkę zarządzono na wrocławskim rynku.
"Weźcie tamburyny, głośniki, trąbki, co tylko macie! Zapraszamy do wspólnego spacerowania, rozmawiania, śpiewania i tańczenia - oczywiście na ile pozwalają covidowe obostrzenia" - zachęcali organizatorzy.
Ale nie tylko studenci protestują. Wcześniej uczniowie wrocławskich szkół - podobnie jak ich starsi koledzy i koleżanki - skrzyknęli się na Facebooku i gromadnie przeszli ulicami miasta pod na plac Solidarności, pod wrocławską siedzibę PiS.
Studenci, kiedy ich protest się rozpoczął, połączyli siły z uczniami, również udając się pod biura partii rządzącej. Na placu Solidarności gromadzi się coraz więcej osób. Na miejscu jest również reporter TVN24, który pośród rozkrzyczanego tłumu, z trudem rozmawiał z jedną z uczestniczek manifestacji.
- Spodziewałam się, że młodzi ludzie nas nie zawiodą, spodziewałam się, że będzie nas tutaj bardzo dużo. Widać to było po ostatnich dniach, kiedy protesty wychodziły na ulice. Przeważali w nich ludzie młodzi, którzy łamią taki schemat, że młodzi się nie znają, że się nie angażują. Uważam, że niesłusznie mówi się o młodych ludziach, że nie interesują ich sprawy typowo polityczne. Młodzi ludzie między sobą wbrew pozorom rozmawiają o tym, co się dzieje - powiedziała młoda kobieta.
W Krakowie studenci zamiast na zajęcia poszli na spacer. Protestujący spotkali się w południe pod Collegium Novum.
"Pozwiedzamy Rynek, a finał będzie miał miejsce pod budynkiem Wydziału Prawa i Administracji UJ, którego absolwentem i pracownikiem jest Andrzej Duda" - zapowiadali w mediach społecznościowych organizatorzy protestu.
W Katowicach protest rozpoczął się o godzinie 12. Studentki i doktorantki Uniwersytetu Śląskiego dołączyły do strajku generalnego. Wyruszyli na spacer spod Pomnika Powstańców Śląskich. Na znak protestu także nie wzięli udziału w zajęciach.
- Nie jesteśmy tu obalać kościoły, nie dajmy się manipulacji, która jest rozpowszechniana w mediach. Wczoraj wyszedł do nas ksiądz, wspierała nas policja. Nie jesteśmy tutaj, żeby przeklinać i szerzyć jakąś herezję. Jesteśmy tu, żeby walczyć o swoje prawa - mówi jedna z protestujących.
Również prof. dr hab. Andrzej Stelmach, dziekan Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM w Poznaniu odniósł się do zaplanowanego w środę przez studentów strajku.
"Wszystkich wykładowców proszę o niewyciąganie konsekwencji wobec studentek i studentów, którzy wezmą udział w Ogólnopolskim Strajku Studentów, a także o stworzenie możliwości nadrobienia zaległości, które powstaną wskutek udziału w manifestacjach. Proszę także o uprzednie poinformowanie studentek i studentów o odwołaniu/przełożeniu zajęć, jeśli sami planują Państwo udział w środowych protestach oraz sposobie uzupełnienia powstałych zaległości" - napisał w opublikowanym oświadczeniu.
Siódmy dzień protestów
Zdominowany przez sędziów powołanych przez PiS Trybunał Konstytucyjny orzekł w czwartek o niezgodności z polską konstytucją prawa do aborcji w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu. Orzeczenie zapadło większością głosów. Zdanie odrębne złożyło dwóch sędziów: Piotr Pszczółkowski i Leon Kieres.
Już kilka godzin po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w wielu miastach Polski na ulicę wyszli przeciwnicy zmian w prawie dotyczącym aborcji. W środę rozpoczyna się już siódmy dzień protestów w tej sprawie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24