Bawili się na swoim weselu, ich dom płonął. Prawomocny wyrok sądu

W Sądzie Okręgowym w Szczecinie zapadł wyrok w sprawie wysadzenia domu nowożeńców, do którego doszło w czerwcu 2021 roku w Sosnowie pod Łobzem (woj. zachodniopomorskie). Sąd zdecydował o zmianie wyroku sądu pierwszej instancji jedynie w kwestii odszkodowania, obniżając je do 233 tysięcy złotych. Pozostała część wcześniejszego rozstrzygnięcia została utrzymana w mocy.

Jak podkreślono, żadna z apelacji nie zasługiwała na uwzględnienie, a analiza toku rozumowania sądu rejonowego nie wykazała nieprawidłowości.

Rozstrzygnięcie jest prawomocne. Pełnomocniczka oskarżycieli posiłkowych podkreśliła radość z tego, że jej klienci mogą "zamknąć ten etap w swoim życiu". Jak zaznaczyła, wysokość kar jest dla pokrzywdzonych zadowalająca. Nie wykluczyła jednak, że jej klienci wkroczą na drogę cywilną.

Proces przed sądem pierwszej instancji ruszył pod koniec marca 2022 roku.

- Wskazał mu budynek i okno, przez które miał podłożyć substancję łatwopalną i ją podpalić. Dostarczył mu przedmiotową substancję oraz wskazał czas, w którym wyżej wymieniony miał wykonać zlecenie, obiecując mu za jego wykonanie pieniądze w kwocie pięciu tysięcy złotych - tak o czynach Bogdana W. mówiła podczas pierwszej rozprawy prokurator Diana Rokosz z Prokuratury Rejonowej w Łobzie.

W styczniu 2023 roku Sąd Rejonowy w Łobzie uznał Bogdana W. oraz Mykołę O. za winnych. Mykoła O. - na zlecenie Bogdana W. - miał podpalić dom w Sosnowie w czasie, gdy właściciele budynku bawili się na własnym weselu.

Jak uznał sąd, "Bogdan W. kierował czynem zabronionym, zlecając zniszczenie mienia poprzez podpalenie". Mężczyzna miał wskazać budynek i okno oraz poinstruować, kiedy ma dojść do podpalenia i oferował za to - jak ustalili śledczy - pięć tysięcy złotych. W. został skazany na karę ośmiu lat pozbawienia wolności.

Mykoła O. był - według ustaleń sądu - bezpośrednim wykonawcą podpalenia. Został skazany na sześć lat więzienia.

- Pokrzywdzeni stracili dom, można powiedzieć cały dorobek swojego życia, co więcej, stracili też marzenia, nadzieje, które z tym domem wiązali. Zabranie im tego jest ogromną krzywdą - uzasadniała wyrok i zadośćuczynienia Magdalena Kwiatkowska, sędzia Sądu Rejonowego w Łobzie.

Sąd nałożył na mężczyzn obowiązek naprawienia szkody w kwocie 311 tys. złotych. Zasądził także zadośćuczynienie w wysokości 300 tysięcy złotych dla rodziny, której dom został zniszczony.

Do pożaru doszło w nocy z 25 na 26 czerwca 2021 roku w Sosnowie (Zachodniopomorskie). W tym czasie gospodarze bawili się na swoim własnym weselu. - Zastaliśmy budynek w stanie po wybuchu, z uszkodzoną ścianą szczytową, a także z pozostałymi ścianami, elementami konstrukcyjnymi budynku - informował wówczas kpt. Grzegorz Paluch ze straży pożarnej w Łobzie.

Krótko po pożarze pan Adam, właściciel domu, mówił o kłótni między nim a sąsiadem.

- Poszło o jakąś tam sprzeczkę, o kawałeczek ziemi, która należała do mnie. Ja chciałem odzyskać coś, co należało dawno do mnie, ja za to płacę podatki, do końca życia będę to płacił. Kupiłem ziemię 2300 metrów kwadratowych i to powinno być moje, a nie 1800 metrów, bo sąsiad sobie coś tam zabrał i on myśli, że to jego - relacjonował poszkodowany mężczyzna.

Jak opowiadał, pół godziny później do domu miały wrócić z wesela dzieci. Gdyby więc do wybuchu doszło kilkadziesiąt minut później, ktoś mógłby zginąć.

- Tak to nie powinno chyba wyglądać. Jeżeli każdy robiłby coś takiego, co zrobił teraz w tej chwili sąsiad, no to u nas ludności by nie było. Byłoby jedno wielkie gruzowisko. Można się o coś pokłócić, można się z kimś nie odzywać, ale robić coś takiego? - mówił mężczyzna.