Pierwszego dziadka do orzechów dostała jeszcze jako dziecko. Wtedy nie była zadowolona, wolała łyżwy. Jak się okazało, z biegiem czasu zbieranie drewnianych figurek stało się jej pasją. Chociaż ma 500 sztuk, szukając kolejnego dziadka wie, czy taki stoi już na jej półce. - Czy mam ulubionego? Wie pani, to jak z dziećmi, wszystkie się kocha - mówi pani Aldona w rozmowie z tvn24.pl.
Pani Aldona mieszka w Słupsku (woj. pomorskie). Zdjęcia swojej niezwykłej kolekcji wysłała nam na Kontakt24. Ma już 500 dziadków do orzechów i nie ukrywa, że na tym się nie skończy.
- Moja pasja trwa już od 30 lat, zaczęła się, gdy byłam małą dziewczynką. Chciałam być łyżwiarką i dostać łyżwy, a dostałam dziadka do orzechów. Pamiętam, że byłam bardzo niezadowolona z tego prezentu. Ten dziadek do orzechów tak leżał i leżał, aż w końcu sama zaczęłam kupować kolejne i zbierać. Aktualnie moja kolekcja liczy 500 dziadków - opowiada.
"Jak tylko go dotknę, to od razu wiem, czy to stary dziadek do orzechów"
Jak mówi pani Aldona, figurek szuka wszędzie. - Na wakacjach, na wycieczkach, na jarmarkach, w antykwariatach, zawsze jakiegoś wynajdę. Dużo dostaję też od znajomych. Interesują mnie tylko stare dziadki. Oczywiście od znajomych dostaję nowe, ale preferuję stare. One mają swoją historię i duszę. Jak tylko go dotknę, to od razu wiem, czy to stary dziadek do orzechów, czy nowy - dodaje.
Podczas rozmowy z tvn24.pl przyznała, że mimo tak dużej kolekcji, zazwyczaj potrafi rozpoznać, czy takiego dziadka do orzechów już ma. Zapytaliśmy ją również o jej ulubionego. - Wie pani, to jak z dziećmi, wszystkie się kocha - podsumowuje.
Pani Aldona wydała książkę "W świecie dziadka do orzechów". Jej kolekcja była również wielokrotnie wystawiana.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne