Mieszkańcy Rumi nie pozostają obojętni na tragedię dwóch nastolatek, które ojciec miał pobić młotkiem. W najbliższy weekend w miejskiej hali odbędzie się charytatywny turniej siatkarski. Podczas imprezy wolontariusze będą zbierać pieniądze na leczenie i rehabilitację Natalii i Julii. Zaplanowano też licytację.
Natalia i Julia wiele wycierpiały. W lutym nastolatki z Rumi trafiły do szpitala tuż po tym jak ojciec miał je pobić młotkiem. Ich stan na początku był ciężki, ale stabilny.
Dziewczynki wciąż potrzebują pomocy, dlatego fundacja "Podaruj uśmiech" oraz "Pomóż i ty" organizują wspólnie z Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji charytatywny turniej siatkarski. W wydarzenie zaangażowały się również szkoły, do których uczęszczają dziewczynki.
- Julia i Natalia są podopiecznymi fundacji. Po tym, jak doznały cierpienia i krzywdy ze strony własnego ojca, otoczyliśmy je opieką, otwierając im subkonta z przeznaczeniem na rehabilitację i leczenie uszkodzeń ciała - mówi Malwina Sojecka, prezes zarządu fundacji „Podaruj Uśmiech".
Zbiórka i licytacja
Impreza rozpocznie się w najbliższą sobotę na hali rumskiego MOSiR-u. W Turnieju Piłki Siatkowej zmierzy się 8 zespołów. W przerwie, o godz. 13.00, rozpocznie się licytacja przedmiotów przekazanych przez sponsorów.
Jak informują organizatorzy, w trakcie turnieju odbędzie się zbiórka pieniędzy przez wolontariuszy ze szkół, do których uczęszczają Natalia i Julia. W kawiarence ruszy też sprzedaż wypieków I Liceum Ogólnokształcącego w Rumi. Przez cały czas wolontariusze będą też sprzedawać baloniki. Cały dochód z imprezy trafi na konto poszkodowanych sióstr.
Ojciec nie żyje, córki trafiły do szpitala
Tragiczne zdarzenia rozegrały się 27 stycznia br. w jednym z domów w Rumi. Rano policja otrzymała wtedy zgłoszenie, że mężczyzna próbował najprawdopodobniej popełnić samobójstwo przez powieszenie. - Mimo reanimacji nie udało się go uratować. W mieszkaniu ratownicy zastali jeszcze dwie ranne nastolatki - informowała wówczas Anetta Potrykus z wejherowskiej policji.
Według pierwszych ustaleń śledczych dziewczynki zostały pobite młotkiem. 12- i 16-latka trafiły w ciężkim stanie do szpitali w Gdańsku i Wejherowie. Jedna z dziewczynek przeszła operację laryngologiczną, druga wymagała pomocy chirurga.
Mieli "Niebieską Kartę"
W tym domu policja już wcześniej miała interweniować ws. przemocy. Jak podkreślała matka dzieci, konflikt dotyczył jej i jej męża. 44-latek nigdy nie był agresywny względem dziewczynek. Sprawą zbulwersowani byli też sąsiedzi. - Przyjeżdżali tu i widzieli, co się dzieje i co zrobili, żeby ochronić tę rodzinę? - pytali tuż po tragedii.
Jak ustaliła tvn24.pl rodzina miała założoną tzw. Niebieską Kartę. Ostatnio policja interweniowała w tym domu w lutym 2015 roku. Rodzinę regularnie odwiedzał też dzielnicowy.
W sierpniu sąd prawomocnie skazał 44-latka na karę jednego roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata za znęcanie się nad żoną i grożenie jej.
Pierwsze ustalenia prokuratury:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/sk / Źródło: TVN 24 Pomorze