We wtorek przed gdańskim sądem miał zakończyć się proces osób oskarżonych o oszustwa na jednym z portali aukcyjnych. Przesłuchany miał zostać ostatni świadek, po czym strony miały wygłosić mowy końcowe. Do tego jednak nie doszło, bo firma odpowiedzialna za przesyłki sądowe nie dostarczyła 15 wezwań do świadka i oskarżonych.
W ostatnich tygodniach z tego samego powodu z wokand spadły też inne sprawy. Tym razem sąd nie otrzymał 15 potwierdzeń o dostarczeniu wezwań: świadkowi oraz niektórym z 23 osób zasiadających na ławie oskarżonych. O sprawie poinformowała "Gazeta Wyborcza Trójmiasto".
- Sytuacja staje się coraz bardziej kuriozalna. W ub. tygodniu z tego samego powodu spadły nam z wokandy trzy sprawy, a w tym tygodniu są już dwie. Co będzie dalej? Obawiamy się, że grozi nam paraliż – komentują, cytowani przez GW pracownicy IV wydziału karnego.
"Nawet dwa razy dłużej"
Informacje o tym, że z przesyłkami sądowymi jest gorzej potwierdza Grzegorz Kachel, sędzia i wiceprezes gdańskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
- Coraz częściej zdarza się, że do chwili rozpoczęcia rozprawy do sądu nie dociera zwrotne potwierdzenie dostarczenia wezwania na przykład świadka – mówi Kachel. – Jest dużo gorzej niż wtedy, gdy tymi sprawami zajmowała się Poczta Polska – ocenia.
Wezwania do świadków, czy też oskarżonych odpowiadających przed sądem z wolnej stopy są wysyłane z około miesięcznym wyprzedzeniem. – Do tej pory to wystarczało, poprzedniemu operatorowi potrzebne były 3-4 tygodnie. Teraz ten termin wydłuża się nierzadko nawet dwukrotnie – stwierdza sędzia.
Jeśli sąd nie otrzyma potwierdzenia o dostarczeniu wezwania i osoba wzywana nie stawi się na rozprawie sędzia jest zmuszony ją odroczyć. – To niestety przyczynia się niepotrzebnie do wydłużenia postępowania – podkreśla Kachel.
Wszystko zgodnie z przepisami
Rzecznik Polskiej Grupy Pocztowej, która zajmuje się obsługą sądów uważa, że obwinianie spółki za niedostarczenie przesyłki w terminie 3-4 tygodni jest bezpodstawne i dowodzi, że to może trwać dłużej.
Bo sądy wysyłając korespondencję do stron postępowania, powinny uwzględnić czas, jaki operator ma na doręczenie przesyłki, a ten w przypadku nieobecności odbiorcy w domu lub w przypadku odebrania jej w ostatnim dniu awizacji może być zdecydowanie dłuższy.
- Operator pocztowy musi przestrzegać terminów skutecznego doręczenia, wynikają one z przepisów prawa. Mamy 5 dni roboczych po dniu nadania przesyłki na jej dostarczenie lub zostawienie awiza, w przypadku awizacji przesyłka musi oczekiwać w punkcie pocztowym przez 14-16 dni, a następnie operator ma 7 dni roboczych na zwrot nieodebranej przesyłki lub zwrotnego potwierdzenia odbioru do sądu. Razem daje to około 30 dni, czyli właśnie 4 tygodnie o których wspomina sąd – wylicza Wojciech Kądziołka, rzecznik prasowy PGP S.A.
Polska Grupa Pocztowa zajmuje się dostarczaniem przesyłek sądowych od stycznia tego roku. W kontrakcie wartym niemal pół miliarda złotych oferta PGP S.A. była niższa o tej złożonej przez Pocztę Polską o około 80 mln zł.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md/i / Źródło: TVN24 Pomroze, Gazeta Wyborcza Trójmiasto