Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ nie znalazł formalnych błędów we wnioskach o upadłość złożonych przez wierzycieli Stoczni Gdańsk. Oznacza to, że rusza procedura sądowa w sprawie stoczni.
Kolejne firmy próbują na drodze sądowej odzyskać zaległe pieniądze. Tym razem wnioski o upadłość Stoczni Gdańsk złożyły dwie: TechWind z Banina oraz Nimnaw z Radomia.
Łącznie gdańska firma zalega podwykonawcom ok. 900 tys. zł.
Wnioski trafiły do sądu
Wnioski obu przedsiębiorstw trafiły do Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ.
- Sąd badał je po względem formalnym. Gdyby zawierały braki, doszłoby do ich zwrócenia. Wnioski nie zawierają takich braków i w dniu 5 września sąd nadał im bieg – tłumaczy Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Teraz Stocznia ma 14 dni na udokumentowanie swojej sytuacji majątkowej. Natomiast wierzyciele w ciągu dwóch tygodni muszą zapłacić po 5 tys. zł zaliczki na koszty postępowania sądowego.
- Aktualnie sąd upadłościowy oczekiwać będzie na wykonanie zobowiązań przez strony, zanim podejmie dalsze czynności w sprawie – dodaje Adamski.
Kłopoty finansowe Stoczni
To kolejny wniosek o upadłość złożony w ostatnim czasie. Poprzedni złożyła spółka Biprostal z Krakowa, która domagała się należności za budowę hali malarskiej. Gdański sąd umorzył jednak sprawę pod koniec lipca, gdy zakład uregulował zaległości.
Gdańska stocznia od kilku miesięcy ma kłopoty finansowe. Pracownicy od maja otrzymują wynagrodzenie w ratach. Udziałowcy nie mogą dojść do porozumienia, jak zmienić tę sytuację.
Stocznia Gdańsk należy do dwóch akcjonariuszy - 75 proc. akcji ma kontrolowana przez ukraińskiego właściciela Siergieja Tarutę spółka Gdańsk Shipyard Group, a 25 proc. walorów należy do Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP).
Tu znajduje się Stocznia Gdańsk:
Autor: aja/mz / Źródło: TVN24 Pomorze, Radio Gdańsk, PAP
Źródło zdjęcia głównego: www.gdansk.pl | Bartłomiej Borowczak