Najwcześniej za rok można spodziewać się aktu oskarżenia w sprawie Amber Gold - dowiedział się reporter "Czarno na białym". Śledczy wciąż gromadzą dane, choć dokument liczy już 1200 stron. Tylko do końca tego roku opinie zamówione w firmie konsultingowej będą kosztowały prawie milion złotych.
Po 500 dniach śledztwa w sprawie Amber Gold łódzka prokuratura okręgowa zgromadziła już 10 tys. tomów akt. Przesłuchanych zostało już kilkanaście tysięcy świadków.
Sprawą zajmuje się grupa ośmiu prokuratorów. Do końca roku 20 biegłych z firmy Ernst&Young ma przygotować ekspertyzy dotyczące dokumentów Amber Gold, z które trzeba będzie zapłacić 900 tys. zł. Procedury, których muszą trzymać się śledczy powodują, że akt oskarżenia przeciw Marcinowi i Katarzynie P., będzie gotowy najprawdopodobniej dopiero za rok.
"Dysfunkcjonalny" system
- Rozmiar zadań, które należy wykonać, jest bardzo duży. Jest to niezwykle mozolna praca wymagająca dużego zaangażowania - tłumaczy rzecznik łódzkiej prokuratury, Krzysztof Kopania. Mówi, że obecnie obowiązująca procedura postępowania przygotowawczego jest bardzo rygorystyczna.
- Musimy skrupulatnie ustalić pokrzywdzonych, określić rozmiar doznanych przez nich szkód. Tak szczegółowe redagowanie i czynienie zadość tym wymogom, a jest to w tym stanie prawnym konieczne, powoduje wydłużenie naszych działań - argumentuje Kopania. - Prokurator musi przestrzegać procedur, które wbrew jego zamierzeniom, wydłużają czas trwania (postępowania - red.) - przyznaje prawnik, Jacek Kondracki. Jeszcze dalej w krytyce obowiązujących zasad idzie karnista z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Piotr Kruszyński, który wprost nazywa system "idiotycznym" i "dysfunkcjonalnym".
Muszą przesłuchać wszystkich świadków
Zgodnie z obowiązującym prawem prokuratorzy mają obowiązek przesłuchać wszystkich pokrzywdzonych. W tym wypadku kilkanaście tysięcy osób. Gdyby do dziś mieli zostać przesłuchani wszyscy średnia wynosiłaby około 25 osób dziennie, przy założeniu pracy przez 7 dni w tygodniu przez półtora roku.
Już w tej chwili akt oskarżenia liczy 1200 stron, a do końca śledztwa będzie miał dwa razy tyle. Jak zdradził Krzysztof Kopania, jego odczytywanie może potrwać nawet kilka dni. Prokuratura okręgowa w Łodzi, gdzie toczy się śledztwo, kupiła nawet niedawno nową maszynę do pakowania akt.
Za dwa lata będzie szybciej?
Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości jest zdania, że obecny system nie prowadzi do całkowitego paraliżu prokuratury. Powoduje natomiast, że praca śledczych jest "trudna". - To jest jeden z powodów, dlaczego uważałem zmianę kodeksu postępowania karnego za rzecz bardzo pilną - mówi Królikowski. - Konieczna jest redukcja materiału w postępowaniu przygotowawczym i redukcja materiałów w postępowaniu sądowym, polegająca na odsianiu rzeczy nieistotnych dla poparcia skargi. Przesłuchanych będzie tyle osób, ile będzie trzeba, by poprzeć skargę, a nie wszystkich. Teraz prokurator robi wszystkie materiały, które musi i te, których nie musi, ale które mogą być przydatne. Z tego konstruuje akt oskarżenia z bardzo długim uzasadnieniem i wszystkie te dowody, ciężarówką, wiezie do sądu - tłumaczy wiceminister. W tym tygodniu prezydent podpisał nowelizację kodeksu postępowania karnego. Za dwa lata ma być już zdecydowanie lepiej.
Autor: ktom//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24