Michała Probierz nie jest już trenerem Lechii Gdańsk - szkoleniowiec nie spełnił oczekiwań niemieckich właścicieli klubu i nie awansował do półfinału Pucharu Polski. Co jest takiego w "polskim Guardioli", że nigdzie nie może dłużej zagrzać miejsca?
- Jesteśmy przekonani, że drużyna oraz trener zdołają wskoczyć do pierwszej ósemki T-Mobile Ekstraklasy, a także wywalczą kwalifikację do półfinału Pucharu Polski - powiedział 14 marca nowy właściciel Lechii Franz Jozef Wernze.
Drugiego warunku Probierz już nie spełnił - we wtorek jego Lechia zremisowała z Jagiellonią 1:1 i odpadła w 1/4.
- Trenera Probierza bym nie winił. To piłkarze powinni, przepraszam, pierdyknąć się w piersi - mówił w rozmowie z ekstraklasa.tv Jacek Grembocki. To jeden z najtwardszych piłkarzy w historii Ekstraklasy, siedmiokrotny reprezentant Polski. Jako trener awansował z warszawską Polonią do europejskich pucharów.
Grembocki apelował, by pochopnie nie zwalniać Probierza. Liczył na "dojrzałość" niemieckich właścicieli. - W normalnym klubie powinien dostać szansę do końca sezonu - argumentował Grembocki.
Dlaczego po raz kolejny Probierz, po początku, gdy wszyscy są w nim zakochani, zaczyna tracić? Tak było w Arisie Saloniki, Wiśle czy GKS-ie Bełchatów. - Michał nigdy nie dał sobie w kaszę dmuchać. Proszę zauważyć jedną rzecz. W Lechii zmieniają się trenerzy, a ci od przygotowania są ciągle ci sami. I znów Lechia na wiosnę nie ma siły grać - dodał.
Do Probierza przylgnęła łatka "polskiego Guardioli" - goli się na łyso, nie stroni od drogich ubrań. Łączy ich wiek i to, że byli zawodowymi piłkarzami. Problem Probierza? Zawsze chciał być tym pierwszym, Pep zaczął od roli szkoleniowca rezerw. Probierz pewnie znów ma rację, ale nie umie tego przekazać.
Autor: kcz / Źródło: ekstraklasa.tv