Podpalili kilka samochodów, lokal i stogi siana, a wszystko po to, by przyjechać i ugasić pożar - tak według śledczych postępowali dwaj czonkowie Ochotniczej Straży Pożarnej. Sprawą zajęła się pucka policja i prokuratura. 23-i 27- latek usłyszeli już zarzuty.
W minionym tygodniu pucka policja zatrzymała dwóch mężczyzn podejrzanych o podpalenia na terenie miasta i gminy Władysławowo. 23- i 27-latek wpadli przez przypadek. Obaj należeli do Ochotniczej Straży Pożarnej.
Najpierw podpalili lokal?
W październiku br. doszło do pierwszego podpalenia. Wtedy ogień zajął nieczynny lokal gastronomiczny w okolicach Chałup.
Kolejny raz ogień podłożono pod samochody osobowe, a w połowie listopada doszło do pożaru stogu siana w Swarzewie. Łącznie straty wyniosły ponad 230 tys. zł.
Po serii podpaleń Komendant Powiatowy Policji w Pucku powołał specjalną grupę śledczą składającą się z puckich kryminalnych oraz śledczych z Władysławowa. Przełom w śledztwie nastąpił dopiero po Andrzejkach.
Pechowe Andrzejki
Sprawa podpaleń wyszła na jaw przez przypadek. W Andrzejki 23-latek zadzwonił do dyżurnego straży pożarnej i powiadomił go o pożarze w jednym z lokali we Władysławowie. Szybko okazało się, że to nieprawda. Policjanci ustalili, że mężczyzna ma znacznie więcej na sumieniu. W piątek podejrzanych przesłuchał prokurator.
- Policjanci wyjaśniając okoliczności zdarzeń oraz udział w nich obu zatrzymanych ustalili, że podejrzani celowo podkładali ogień, a następnie, jako ochotnicy, uczestniczyli w akcjach gaśniczych – informuje asp. Łukasz Detlaff z puckiej policji.
Straty: ponad 200 tys. zł
Strażacy usłyszeli po cztery zarzuty uszkodzenia mienia w wyniku podpalenia m.in.: dwukrotnie samochodów, stogu siana oraz nieczynnego lokalu na terenie Półwyspu Helskiego.
- Straty wyniosły ponad 200 tys. złotych. Ponadto 23-latek usłyszał dodatkowo zarzut fałszywego zawiadomienia o pożarze – dodaje Detlaff.
Wobec mężczyzn zastosowano policyjny dozór, zakaz opuszczania kraju i poręczenia majątkowe. Nie mogą oni też już pracować w OSP. Za podpalenia grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
- Z kolei za zgłoszenie o zagrożeniu, którego nie było, a tym samym wywołanie niepotrzebnej czynności służb ratowniczych grozi kara nawet 8 lat pozbawienia wolności – tłumaczy rzecznik puckiej policji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/i / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KPP Puck/ Facebook Straż Pożarna we Władysławowie