Po nocy na tratwie skok do Bałtyku

Zwycięzców licytacji było pięcioro, ale jedna osoba zrezygnowała. W nocnej akcji wzięli więc udział kobieta, trzech mężczyzn oraz instruktor z Akademii Marynarki Wojennej.

- Czuli się bardzo dobrze, choć nie można powiedzieć, że później byli wypoczęci – opowiada kmdr ppor. Wojciech Mundt z Akademii Marynarki Wojennej. – Tratwa jest 10-osobowa, ale z założenia nie jest to miejsce na wygodny nocleg - dodaje.

Morze było łaskawe

Zwycięzcy licytacji poznali się o godz. 17.30, na tratwie zaokrętowali o 20.00.

- Nie znali się wcześniej, ale mieli całe 12 godzin, żeby dobrze się poznać – mówi Wojciech Mundt. – Okazało się, że przy dobrej pogodzie nie przestraszyli się też choroby morskiej i zabrali się za zgromadzone na tratwie racje żywnościowe.

Morze w nocy i nad ranem było spokojne, a tratwy nie nękały nawet niewielkie fale. Temperatura była wysoka.

Skok do wody na pobudkę

- Rano zafundowaliśmy im skok do wody i wejście z powrotem na tratwę, więc nawet najbardziej niewyspani otrzeźwieli – informuje Mundt. – W ratowniczym kombinezonie dość łatwo się poruszać w wodzie, ale wspiąć się na tratwę nie jest już tak prosto, nawet podczas flauty (ciszy morskiej - przyp. red.).

Jak mówi, uczestnikom akcji ekstremalna noc i poranek bardzo się podobały.

- Byli pod wrażeniem zachodu i wschodu słońca nad Gdynią, widokiem na Sea Towers od strony morza i grą miejskich świateł w nocy – relacjonuje Wojciech Mundt. – Uznali też, że poranne ćwiczenia mogą być bardzo przydatne w kryzysowych sytuacjach, chociaż liczą, że takie nigdy im się nie przydarzą.

Rok temu nurkowie

Noc na tratwie przy okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy można było wylicytować nie pierwszy raz. Rok temu wśród śmiałków znaleźli się jednak obeznani z wodą nurkowie i żeglarze, w tym roku znaleźli się tam nowicjusze.

Autor: Magda Zydek/mz