O uniewinnienie wnioskowali w czwartek w mowach końcowych oskarżeni w procesie dotyczącym afery finansowej w wydawnictwie Stella Maris należącym do archidiecezji gdańskiej. Na ławie oskarżonych zasiada m.in. b. przewodniczący pomorskiego SLD Jerzy Jędykiewicz.
- Nigdy nie działałem w zmowie z Januszem B. w celu przywłaszczenia pieniędzy, a tym bardziej z ks. Zbigniewem B., którego w ogóle nie znam: na oczy go w ogóle nie widziałem. Nie miałem żadnej wiedzy o podzlecaniu umów pośrednictwa, którego dokonywał Janusz B. i jego kancelaria, zresztą wbrew umowie, która nakazywała uzyskiwać zgodę Energobudowy (na takie podzlecenia – red.) – mówił w czwartek w mowie końcowej Jędykiewicz (zgodził się na podawanie nazwiska).
Miał wprowadzić 31 mln i wyprać 14 mln zł
Prokuratura zarzuca Jędykiewiczowi, jako prezesowi Energobudowy, wyprowadzenie z tej firmy prawie 31 mln zł, "wypranie" ok. 14 mln zł i uszczuplenia podatkowe. Przestępstwo polegało na tym, że firmy konsultingowe Janusza B. i Konrada K. (obaj są oskarżeni w głównym procesie związanym ze Stella Maris – red.) zawierały z różnymi spółkami kontrakty na doradztwo (jedną z nich była Energobudowa – red.), których wykonanie powierzali wydawnictwu Stella Maris, należącemu do archidiecezji gdańskiej. W rzeczywistości usługi te były fikcyjne i zlecenia nigdy nie zostały wykonane, a pieniędzmi dzieliły się firmy biorące udział w procederze.
"Mogę być wmanewrowany w jakąś aferę"
- Nigdy nie otrzymywałem od B. jakichkolwiek pieniędzy z tytułu realizacji zawartych umów. Wszystkie umowy zawierałem w dobrej wierze: przez myśl mi nawet nie przeszło, że mogę być wmanewrowany w jakąś aferę i to jeszcze z wydawnictwem arcybiskupa – powiedział Jędykiewicz.
Zdaniem Jędykiewicza oskarżenie go w tej sprawie wynikało z "niechęci prokuratury", której celem było zrobienie z niego "krajowego, a może i międzynarodowego przestępcy". Dodał, że prokuratura "skrzętnie omijała" w tej sprawie dowody, które jej nie pasowały. - Jest kilka scenariuszy tego, co stało się z pieniędzmi, a prokuraturze pasował tylko jeden scenariusz, że trafiało to do Jędykiewicza, a Jędykiewicz finansował SLD. Prokuratura próbowała wkręcić w tę sprawę jeszcze premiera Millera i prezydenta Kwaśniewskiego - powiedział Jędykiewicz. - Sprawa została skierowana do sądu przez prokuraturę w 2007 r. "na wyraźne polecenie Ziobry". Prokuraturze chodziło o wyłączenie mnie z życia politycznego - dodał.
Jędykiewicz powiedział, że nie czuje się winny żadnemu z przedstawionych mu zarzutów. Wniósł o uniewinnienie. Podobne stanowisko zajęli także w czwartek inni oskarżeni w tej sprawie. Ponieważ jeden z oskarżonych nie mógł tego dnia przybyć, sąd wyznaczył na 12 listopada termin kolejnej rozprawy, na której będzie on mógł zabrać głos.
Prokuratura chce dla Jędykiewicza 3,5 roku więzienia
Prokurator Krzysztof Nowicki odmówił w czwartek w sądzie ustosunkowania się do zarzutów przedstawionych przez Jędykiewicza. Prokuratura żąda dla b. szefa pomorskiej SLD kary 3,5 roku więzienia, a dla pozostałych oskarżonych - kar więzienia w zawieszeniu.
Osiem osób na ławie oskarżonych
Oprócz 67-letniego Jędykiewicza, który na przełomie lat 80. i 90. był także wojewodą gdańskim, na ławie oskarżonych zasiada osiem osób, w tym m.in. byli członkowie zarządu Energobudowy oraz redaktor naczelny nieistniejącego już "Głosu Wybrzeża" Marek F., który w 2002 roku był kandydatem SLD na prezydenta Gdańska.
Proces toczy się od lipca 2007 r. Zdaniem prokuratury pieniądze ze spółek, które zlecały fikcyjne usługi firmom Janusza B. i Konrada K., najpierw były przelewane na konta ich firm, a później, po odjęciu kilku procent, do Stella Maris. Wydawnictwo pobierało kolejne kilka procent prowizji i na końcu większość pieniędzy wracała do osób zarządzających spółkami. Transfery pieniędzy miały miejsce w latach 1997-2001.
Sprawa Stella Maris
Stella Maris, działając jako podmiot gospodarczy w ramach Archidiecezji Gdańskiej, była zwolniona z podatku dochodowego od osób prawnych w części przeznaczonej na cele statutowe Kościoła.
Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku toczy się nadal proces głównych oskarżonych ws. afery w Stella Maris. Są to: 64-letni b. kapelan abp. Tadeusza Gocłowskiego i jego pełnomocnik w Stella Maris, ks. Zbigniew B., 49-letni b. dyrektor wydawnictwa, syn znanego trójmiejskiego adwokata Tomasz W. oraz właściciele firm konsultingowych Janusz B. i Konrad K. Odpowiadają oni przed sądem za współudział w przywłaszczeniu w latach 1997-2001 mienia ponad 20 spółek handlowych na kwotę ponad 67 mln zł, pranie pieniędzy i uszczuplenia podatkowe na szkodę Skarbu Państwa w wysokości kilkunastu milionów złotych. Grozi im do 10 lat więzienia.
Autor: ws / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24