W kilka godzin przygotowali kościół, zorganizowali się i jeszcze prezenty. – To była najbardziej wzruszająca msza w moim życiu - przyznaje proboszcz, który udzielił pierwszej komunii Stasiowi. Do sakramentu przystąpił tylko Staś, akurat poczuł się lepiej, na dwa dni wyszedł ze szpitala. U ośmiolatka odkryto złośliwy nowotwór.
- To cudowne dziecko – mówią o Stasiu chyba wszyscy, którzy go znają. I wszyscy oni zjawili się w parafii w Osiecznej (Pomorskie) 3 maja.
Staś i jego rodzina dowiedzieli się, że chłopiec choruje na złośliwy nowotwór, neuroblastomę, kilka miesięcy temu. Od tamtego czasu dziecko właściwie nie opuszcza szpitali, a wraz z nim mama – pani Regina Ossowska.
3 maja, około południa, okazało się, że chłopiec może na dwa dni wrócić do domu, bo wyniki się trochę poprawiły. Rodzice i proboszcz parafii w Osiecznej postanowili zorganizować mu szybko pierwszą komunię świętą. – W domu byliśmy około godziny 17, a komunia była o godzinie 19 – opowiada mama chłopca.
Ale tego, co zobaczyli w kościele, nie przewidzieli. Nawy pełne były ludzi. Oprócz rodziny przyszli koledzy i koleżanki z klasy wraz z rodzicami, wychowawczyni, dyrektor i pedagog ze szkoły, organista i panie z koła gospodyń wiejskich, a także inne osoby, które znają rodzinę państwa Ossowskich i chcieli im towarzyszyć w tym wyjątkowym dla Stasia dniu. Były kwiaty, prezenty i wiele życzeń jak najszybszego powrotu do zdrowia.
– Myśleliśmy, że będziemy tylko my. Ja zadzwoniłam tylko do wychowawczyni – opowiada Regina Ossowska. – To było bardzo wzruszające. Wszystkim, którzy przybyli, bardzo dziękuję – mówi.
Trudno wygłaszać kazanie przez łzy
Nie tylko rodzina była poruszona tą nietypową komunią świętą. – To była najbardziej wzruszająca msza święta w moim życiu. Najtrudniej było wygłaszać kazanie, gdy łzy napływały do oczu – mówi ksiądz Tadeusz Wandtka, proboszcz Parafii Rzymskokatolickiej pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Osiecznej.
Ta wspaniała uroczystość to zasługa wychowawczyni Stasia ze szkoły w Osiecznej pani Zenony Chylickiej. – To było niesamowite. Mamy dzieci z naszej klasy organizowały jedna drugą – opowiada nam nauczycielka. – Staś jest tego wart. On chyba jeszcze o tym nie wie, ale zrobił coś wielkiego. Zebrał nas wszystkich w jedną grupę, która się trzyma i wspiera – mówi pani Zenona.
Państwo Ossowscy mają nadzieję, że wszystkie życzenia zdrowia dla Stasia się ziszczą. Chłopiec nie czuje się ostatnio najlepiej. Jest leczony chemioterapią. Wciąż jest w szpitalu.
Nadzieja za milion
Obecnie rodzice zbierają pieniądze na lek, który znacznie zwiększy szanse 8-latka na wyzdrowienie. Potrzebują niewyobrażalnych dla nich pieniędzy – ponad 1,2 miliona złotych.
- Chodzi o zastosowanie przeciwciał swoistych dla komórek neuroblastoma. Niedawno zakończyły się badania kliniczne tej terapii u dzieci z neuroblastomą, które wykazały, że znacznie zwiększa szansę na wyleczenie pacjenta z grupy najwyższego ryzyka. Koniec badań klinicznych oznacza, że lek przestał być bezpłatny – wyjaśnia prof. Elżbieta Adamkiewicz-Drożyńska, ordynator Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego GUMed.
- Czekamy z nadzieją na rejestrację i refundację tego leku przez NFZ. Tymczasem jedyną opcją jest zbiórka pieniędzy, ponieważ jest to lek bardzo drogi – mówi.
Pomoc dla Stasia Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 Tytułem: "1464 pomoc dla Stasia Ossowskiego", lub poprzez stronę Fundacji Siepomaga: https://www.siepomaga.pl/stasiu-ossowski Stasiowi można pomóc wpłacając pieniądze na jego terapię
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁka/mk/i / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne