Napadł w nocy na taksówkarza. Przyłożył mu nóż do gardła. Dzięki determinacji kierowcy znalazł się w rekach policji. Jednak, już po kilku godzinach, został zwolniony z aresztu. Policja uznała, że nie był to napad a wymuszenie. Po nagłośnieniu sprawy prokuratura zmieniła zarzuty. Chciała przedstawić je 24-latkowi, ale ten zniknął. Do tej pory nie udało się go odnaleźć.
Wszystko działo się we wrześniu. Pijany pasażer zaczął dusić kierowcę i groził mu nożem. Taksówkarz zachował zimną krew i zaczął walczyć.
Kiedy pasażer zorientował się, że nie ma szans w starciu z taksówkarzem, w końcu sam powiedział: - Zadzwoń po policję.
24-latek został zatrzymany. Jednak już po paru godzinach, kiedy wytrzeźwiał został wypuszczony z aresztu. Uznano, że nie był to napad, a wymuszenie.
Po nagłośnieniu sprawy, prokuratura ponownie przyjrzała się okolicznościom napadu. Zmieniono wtedy zarzut ze zwykłego wymuszenia na " usiłowanie wymuszenia rozbójniczego".
Śledczy chcą przedstawić nowe zarzuty, jednak teraz 24-latek zapadł się pod ziemię. Już dwukrotnie nie stawił się na przesłuchanie. Nie ma go też w miejscu zamieszkania.
Poszkodowany taksówkarz jest zaniepokojony całą sytuacją. Jego zdaniem to może być sygnał dla ewentualnych naśladowców.
- Po całym zajściu każdy podejrzewał, że tak będzie. Jak policja go wypuściła, to teraz ciężko będzie go znaleźć. Zdarzenie miało miejsce w Olsztynie, on sam jest z Katowic. Teraz nie wiadomo, gdzie może być - mówi pan Tomasz.
Zmiana zarzutów
Na początku śledczy przedstawili mężczyźnie zarzut "zmuszenia do określonego zachowania", za co grozi do 3 lat więzienia. 24-latek przyznał się do winy. Prokurator po zapoznaniu się z aktami postępowanie zmienił kwalifikację tego czynu.
- Prokuratura uznała, iż nie mamy do czynienia ze zmuszaniem do określonego zachowania, a z usiłowaniem wymuszenia rozbójniczego. Jest to delikatna zmiana prawna, ale rodzi daleko idące konsekwencje pod względem zarzutu i odpowiedzialności karnej. Czyn ten jest zagrożony od roku do dziesięciu lat wiezienia - poinformował Krzysztof Stodolny z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
Skąd ta nagła zmiana? Czy śledczy popełnili błąd przy stawianiu zarzutów tuż po zdarzeniu? Oto pytał prokuraturę Mariusz Sidorkiewicz, reporter TVN24.
- Trudno tutaj mówić o błędzie. (...) To odmienna interpretacja przepisów. Trudno powiedzieć, jak na to wszystko spojrzy sąd, który będzie ostatecznie orzekał w tej sprawie i wymierzy karę - dodał Stodolny.
"Nawet, ku***, nie próbuj używać siły"
We wrześniu tego roku do jednej z taksówek w Olsztynie wsiadł 24-latek. Kiedy mężczyzna dotarł do celu, pasażer nie sięgnął po gotówkę, tylko zaczął dusić kierowcę. Co dalej? Potem wyciągnął nóż i przystawił go taksówkarzowi do gardła.
"Nawet, ku***, nie próbuj używać siły" - usłyszał pan Tomasz od napastnika.
I nie posłuchał. - Kazał mi się nie próbować bronić. Ale instynktownie zacząłem odpychać od siebie ten nóż. Próbowałem nacisnąć przycisk alarmowy, ale nie mogłem trafić - powiedział reporterowi TVN24 pan Tomasz.
Taksówkarz zatrzymał auto na środku ul. Grunwaldzkiej i zaczął trąbić, czym przykuł uwagę przypadkowego kierowcy. I to on wezwał pomoc.
Kiedy pasażer zorientował się, że nie ma szans w starciu z taksówkarzem, w końcu sam powiedział: - Zadzwoń po policję. Kiedy już wytrzeźwiał, tłumaczył policji, że wszystko przez to, że pokłócił się z dziewczyną. A taksówkarzowi groził, bo po prostu nie chciał zapłacić za kurs.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24