Nie pozwalała mówić do siebie Jennifer Lopez

Trzy razy zamawiała halibuta, a w apartamencie zameldowana była pod imieniem serialowej bohaterki. Jennifer Lopez opuściła już Gdańsk, a pracownicy hotelu opowiadają, jakie zachcianki gwiazdy spełniali w trakcie jej pobytu. Lista nietypowych życzeń jest spora.

Gwiazda i jej ekipa zajęli w sumie 24 pokoje w gdańskim hotelu. Do dyspozycji samej Jennifer Lopez hotel oddał 135-metrowy apartament prezydencki z prywatną kuchnią. Dodatkowo przygotowano jej też prywatny pokój do treningu tańca ze specjalnie zamówioną drewnianą podłogą.

30 walizek

- Na gwiazdę czekał również ‘glam room’, czyli dodatkowy pokój do zabiegów fryzjerskich i wykonywania makijażu – opowiada Agnieszka Gletkier z Hotelu Hilton w Gdańsku. - Osobny pokój przeznaczono także na ponad 30 sztuk bagażu.

J.Lo w Gdańsku pojawiła się z dziećmi i mamą. Jeden z pokoi wyposażony był w meble dziecięce, żeby babcia mogła przez kilka godzin w ciągu dnia uczyć swoje wnuki. Pracownicy hotelu musieli też dostarczyć DVD z bajkami, szczególnie z ulubioną bajką bliźniaków: "Gdzie jest Nemo?".

Pod pseudonimem

Artystka nie pojawiła się w Gdańsku pod własnym nazwiskiem.

- Gwiazda była zameldowana pod imieniem jednej z postaci amerykańskiego sitcomu z lat 70-tych, serialu "Happy Days" – tłumaczy Gletkier. Nie chce jednak zdradzić pod jakim. Dodaje jedynie, że absolutnie zakazane było używanie jej prawdziwego nazwiska.

Dostępu do apartamentu przez 24 godziny na dobę pilnowała ochrona, a sama gwiazda, nie licząc koncertu, hotel opuściła tylko raz – na przedpołudniowy jogging nad Motławą.

Trzy razy halibut

J.Lo zażyczyła sobie również stół do masażu oraz 2 ładowarki do Blackberry po jednej stronie łóżka, a do iPoda po drugiej. Temperatura powietrza w apartamencie musiała wynosić cały czas 22 stopnie.

Podczas pobytu piosenkarka jadła dania przygotowane dla niej w hotelowej kuchni, wśród nich np. kokosowe crème brulée oraz organiczną szynkę z Virginii. Trzykrotnie zamawiała halibuta. Pracownicy hotelowej restauracji piekli też ulubione czekoladowe ciastka jej dzieci.

Białe róże w garderobie

Już przed koncertem ekipa gwiazdy przedstawiła organizatorom długą listę życzeń, bez których o występie nie mogło być mowy. Wśród nich szczególnie ważny był kolor garderoby - wszystko, zarówno meble, jak i obowiązkowe róże, musiało być białe.

Tak mieszkała Jennifer Lopez

Autor: maz/par/k / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: