- Zdolność rażenia pociskami manewrującymi będzie czynnikiem przesądzającym w programie zakupu okrętów podwodnych – zapowiedział wiceminister obrony Czesław Mroczek. W sierpniu ma ruszyć postępowanie, które zakończy się wyborem nowego typu okrętów dla Marynarki Wojennej. Podpisanie umowy nastąpiłoby za dwa lata.
W marcu ub. roku zakończył się dialog techniczny z potencjalnymi dostawcami, MON zamierzało uruchomić procedurę w styczniu 2015 r., postępowanie przesunie się jednak ze względu na wymóg uzbrojenia okrętów w pociski manewrujące.
- Z punktu widzenia zwiększenia siły ognia, budowania „polskich kłów”, pociski manewrujące na okręcie podwodnym są ważnym elementem; dlatego zdolność rażenia pociskami manewrującymi będzie czynnikiem przesądzającym w programie okrętów podwodnych – powiedział Mroczek.
Kwestia pocisków manewrujących jako budowy zdolności odstraszania była rozważana przy programie „Orka”, dotyczącym wprowadzenia nowych okrętów podwodnych. Nie od początku była jednak stawiana jako jeden z warunków. - Było to jeszcze przedmiotem analiz, ale już wiemy, że będziemy mieli zdolność do użycia pocisków manewrujących w czasie, w którym pozyskamy ten okręt – powiedział Mroczek.
To oznacza, że MON musi teraz poprawić dokumentację, zbudować wymagania na pociski manewrujące. - Zamierzaliśmy rozpocząć postępowanie jeszcze w styczniu. Mam nadzieję, że rozpoczniemy w granicach sierpnia – dodał.
Okręty gotowe do 2025 roku
Wiceszef MON podkreślił, że możliwość autonomicznego użycia pocisków, bez każdorazowej zgody państwa producenta, będzie „punktem wyjścia” przy wyborze systemu.
- Chcemy, żeby to postępowanie było jak najbardziej konkurencyjne. Będziemy tak definiować parametry pocisku i okrętu, żeby nie wykluczać żadnego z istotnych potencjalnych dostawców – podkreślił wiceszef MON. Przyznał zarazem, że „jeśli chodzi o pociski manewrujące, lista nie jest długa”.
MON przewiduje, że podpisanie umowy nastąpi pod koniec roku 2016 lub na początku roku 2017. Dostawy miały zgodnie z założeniami następować w latach 2020-25.
Zagraniczni producenci podpisali już listy intencyjne z polskimi firmami
- Nigdy nie budowaliśmy okrętu podwodnego, więc integratorem całego systemu będzie podmiot zagraniczny ze znacznym polskim udziałem przemysłowym – powiedział. Przypomniał, że niektórzy zainteresowani producenci już podpisali listy intencyjne z polskimi firmami dotyczące możliwej przyszłej współpracy. - Kwestia dużego polskiego udziału przemysłowego jest oczywista. Udział będzie duży i będzie offset – dodał.
Offset - który w myśl nowej ustawy offsetowej należy do kompetencji resortu obrony - ma być sposobem na przekazanie Polsce wiedzy i technologii koniecznych do samodzielnego utrzymania sprawności sprzętu kupowanego za granicą.
Mroczek zapowiedział natomiast, że przy budowie trzech okrętów obrony wybrzeża typu Miecznik i trzech patrolowców Czapla „funkcję integratora MON powierzy polskim podmiotom”.
Zastąpią okręty podwodne typu Kobben
Cztery okręty podwodne typu Kobben, którymi obecnie dysponuje Marynarka Wojenna, miały - według założeń - zostać wycofane do końca roku 2016, nowszy od nich ORP Orzeł ma służyć do roku 2022. W latach 2020-25 mają je zastąpić trzy nowe jednostki.
Zainteresowanie dostawą okrętów podwodnych dla Polski wyrażają m. in. producenci z Francji, Niemiec i Szwecji.
Scorpene od Francuzów uzbrojone w pociski manewrujące
Francuzi proponują okręty typu Scorpene uzbrojone w pociski manewrujące zdolne razić cele naziemne w promieniu 1000 km od okrętu. - Pociski manewrujące odpalane z okrętów podwodnych przyniosłyby Polsce korzyści wojskowe i – zwiększając zdolność do odstraszania – dyplomatyczne – mówił wiceprezes koncernu DCNS Alain Fougeron.
DCNS i gdyńska stocznia Nauta uzgodniły, że w razie wyboru francuskiej oferty pierwszy okręt zostałby zbudowany we Francji, a przy jego produkcji szkoliliby się polscy specjaliści. Pozostałe dwie jednostki byłyby budowane w Polsce z dużym udziałem rodzimego przemysłu, np. Centrum Techniki Morskiej, które zajęłoby się opracowaniem systemów łączności i dowodzenia. Polska stocznia weszłaby też w posiadanie technologii koniecznych przy serwisowaniu okrętów.
A26 od Szwedów ma być szczególnie trudny do wykrycia
Szwedzki koncern Saab proponuje Polsce udział w produkcji projektowanego okrętu A26 – „jedynego opracowywanego obecnie okrętu podwodnego nowej generacji”, jak przekonywał wiceprezes firmy i jej szef na Europę Środkową i Wschodnią Tobias Wennberg. A26, opracowany z myślą o specyficznych warunkach Bałtyku, ale zdolny też do działań oceanicznych, ma być szczególnie trudny do wykrycia, można go będzie uzbroić zarówno w kierowane torpedy, jak i pociski rakietowe. Modułowa budowa ma pozwolić także np. na wydłużanie kadłuba przy modernizacjach.
Saab, którzy także nawiązał rozmowy z polskimi stoczniami, zapowiada, że w razie wyboru tej konstrukcji Polska uczestniczyłaby także w budowie okrętów budowanych na potrzeby Szwecji, a także dla innych przyszłych odbiorców.
Zainteresowani są tez Niemcy i być może Korea Południowa
Zainteresowanie dostawą dla Marynarki Wojennej RP wyrażali także niemiecka grupa ThyssenKrupp Marine Systems, proponująca okręty HDW 212 wybrane przez Bundeswehrę i marynarkę Włoch, lub 214A, zamówione przez Koreę Pd., Grecję i Portugalię, oraz hiszpańska stocznia Navantia. Niewykluczone, że do postępowania przystąpi też stocznia z Korei Południowej.
ORP Ślązak na służbę
Zakup okrętów podwodnych, patrolowych i obrony wybrzeża to nie jedyny projekt unowocześniania floty Marynarki Wojennej. Dodatkowo w 2016 roku służbę ma zacząć ORP Ślązak. Patrolowiec budowany jest na bazie korwety typu Gawron.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: PAP, TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Marynarka Wojenna