23-latka ze Starogardu Gdańskiego miała zaniedbywać swoje dzieci, a nawet przypalać je papierosami. Koszmar maluchów trwał cztery miesiące. Rodzinę regularnie odwiedzali pracownicy socjalni, ale nikt nie zauważył żadnych śladów przemocy.
Śledczy zajmują się sprawą 23-latki ze Starogardu Gdańskiego, która miała znęcać się nad trójką swoich dzieci. Najmłodsze z nich ma zaledwie 13 miesięcy, a pozostałe dwa i trzy lata. Aktualnie kobieta przebywa w areszcie, a jej dzieci w rodzinie zastępczej.
Wiadomo, że od maja 23-latka sama je wychowała, bo z mężem jest w separacji. Mężczyzna twierdzi, że podczas spotkań nie zauważył, żeby dzieci miały jakieś rany czy inne ślady wskazujące na przemoc.
"Zadbane, uporządkowane mieszkanie"
Rodzina była pod stałą opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Na początku października otrzymaliśmy anonimowe zgłoszenie, z którego wynikało, że dzieci mogą być bite i mają ślady pręg na ciele. Jeszcze tego samego dnia pracownicy socjalni pojechali do tej rodziny. Zobaczyli zadbane, uporządkowane mieszkanie. Na kuchence stała zupa. Dzieci były uśmiechnięte i pogodne. Na widocznych częściach ciała nie było widać żadnych śladów przemocy - tłumaczy Urszula Ossowska, dyrektor MOPS.
Niewykluczone, że 23-latka przygotowała się na wizytę pracowników MOPS. Właścicielka mieszkania, które wynajmowała rodzina, twierdzi, że dzieci były zaniedbane, brudne i ciągle chodziły bez butów. - Mogę powiedzieć, że były zaniedbane. Ja nawet czasem mówiłam tej kobiecie, żeby chociaż posprzątała - twierdzi właścicielka mieszkania.
"Odwiedzaliśmy ich regularnie"
Ossowska zapewnia, że jej pracownicy regularnie odwiedzali rodzinę. Odbywały się również nieplanowane wizytacje, bo matka dzieci nie pracowała. Nigdy nic nie wzbudziło ich czujności. Choć jak przyznaje, nie mogą oni dokładnie obejrzeć dzieci czy ich dotknąć.
- W tej sprawie dla nas coś ruszyło się dopiero 8 listopada. Wtedy jedno z dzieci trafiło na SOR z śladami przemocy na ciele. Nasi pracownicy uczestniczyli wtedy w zabezpieczeniu pozostałej dwójki. Teraz swoje postępowanie prowadzi Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie i organy ścigania - mówi Ossowska.
Rodzina korzystała ze wszystkich możliwych świadczeń oferowanych przez pomoc społeczną. Chodzi tutaj o zasiłek stały, okresowy, dofinansowanie dożywiania czy świadczenia rodzinne, w tym 500 plus.
Nieoficjalnie mówi się, że w wakacje do kobiety wprowadził się konkubent.
Matka z zarzutami
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Starogardzie Gdańskim, która podjęła decyzję o zatrzymaniu 23-latki. Śledczy postawili jej zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania nad dziećmi i to ze szczególnym okrucieństwem.
Na czym polegało znęcanie? Jak ustalili śledczy, matka pozostawiała dzieci bez opieki i zaniedbywała je. W przypadku starszych dziewczynek można też mówić o licznych ranach naskórkach oraz przypalaniu papierosami. Fizycznych obrażeń nie stwierdzono u 13 miesięcznego chłopca. On miał być pozostawiany zaniedbany, bez opieki w zamkniętym pomieszczeniu.
- Podejrzana nie przyznała się do winy. Złożyła wyjaśnienia, ale na tym etapie ich nie zdradzamy - mówi Tatiana Paszkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Prokuratura złożyła wniosek o tymczasowy areszt, sąd przychylił się do niego. Kobieta spędzi najbliższe trzy miesiące za kratami. Za znęcanie ze szczególnym okrucieństwem grozi nawet 10 lat więzienia.
Reporter TVN24 rozmawiał z prokuratorem i ojcem dzieci:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24