Akcja ratunkowa strażaków pozwoliła uratować młodą sarenkę. Zwierzę utknęło na zamarzniętej rzece. Lód był za kruchy, by po nim do sarny dojść, więc jeden ze strażaków popłynął wpław.
Sarenkę na środku rzeki Nogat zauważono w czwartek przed południem. Zwierzę musiało wejść na rzekę po lodzie, ale dalej od brzegu był on na tyle kruchy, że nie utrzymał jego ciężaru.
Spanikowana wdrapywała się na lód, po czym znów wpadała do wody. Świadkowie wiedzieli, że sama się nie wydostanie na brzeg. Ktoś zadzwonił pod numer alarmowy i na miejsce wysłano strażaków z Malborka.
Jak relacjonują strażacy, początkowo myśleli o użyciu specjalnych sań, ale pokrywa lodowa była zbyt krucha. Zdecydowano więc by jeden ze strażaków popłynął do niej wpław i spróbował skierować ją w kierunku brzegu.
Na to niebezpieczne zadanie zgodził się starszy sekcyjny Rafał Błachuta. Ubrany w specjalny skafander i asekurowany liną powoli płynął w kierunku wyczerpanej sarny. Przy pierwszej próbie nie dała się pochwycić, przy drugiej była zbyt słaba, by dalej uciekać i udało się ją złapać. Po chwili pan Rafał z sarenką w ramionach był na brzegu. Tam ogrzano ją, osuszono i przekazano weterynarzowi.
Źródło: TVN24 Pomorze/Dziennik Bałtycki
Źródło zdjęcia głównego: Radosław Konczyński/dziennikbaltycki.pl