Nie wszystko złoto, co się świeci. Przekonała się o tym kobieta, która na ulicy w Świnoujściu kupiła od obcokrajowca 10 monet. Za każdą zapłaciła po tysiąc złotych. Szybko okazało się, że monety są z tombaku, nie ze złota.
Policja wciąż szuka dwóch mężczyzn, którzy we wtorek około godz. 13.00 na placu Wolności w Świnoujściu oszukali starszą kobietę. Z relacji pani Elżbiety wynika, że podszedł do niej 40-letni szczupły mężczyzna. Przedstawił się jako obywatel Rosji i pytał o lombard. Miał do sprzedania złote monety.
Do rozmowy dołączył wkrótce około 50-letni Polak. Zainteresował się on złotym bilonem i stwierdził, że, jeśli monety są autentyczne, to chętnie je kupi.
Na oczach kobiety wyjął plik banknotów i kupił jedną monetę od mężczyzny. Poprosił starszą kobietę, by przypilnowała obcokrajowca, a sam miał udać się do pobliskiego lombardu, by wycenić monetę.
Wrócił po kilkunastu minutach wyraźnie zadowolony. Na paragonie z lombardu widniała cena 1800 złotych. Pani Elżbieta podekscytowana perspektywą szybkiego zarobku też chciała skorzystać z takiej okazji.
- Poszłam do banku i wypłaciłam pieniądze, żeby kupić 10 monet. Potem poszłam do tego samego lombardu. Okazało się, że to nie złoto, tylko tombak. Jak wróciłam na miejsce, to ani jednego, ani drugiego już nie było - powiedziała pani Elżbieta dziennikarzom z iświnoujscie.pl.
Policjanci przyjęli zgłoszenie w sprawie oszustwa. - Prowadzimy postępowanie, będziemy też analizować pobliski monitoring - mówi asp. sztab. Anna Gembala z zachodniopomorskiej policji.
To nie pierwszy raz
Niemal identycznie oszukano w ubiegłym roku mieszkankę Elbląga. W tym przypadku ofiarą również padła starsza kobieta. 67-latka wychodziła z banku i wtedy właśnie podszedł do niej mężczyzna w średnim wieku i łamaną polszczyzną zapytał o najbliższy lombard. Potem powiedział jej, że ma na sprzedaż złote monety.
67-latka na początku była czujna. Po chwili dołączył do nich drugi mężczyzna, który twierdził, że jest lekarzem i udawał zainteresowanie monetami. "Kupił" nawet jedną za tysiąc złotych i obiecał, że sprawdzi w lombardzie, czy jest prawdziwa. Gdy wrócił powiedział, że otrzymał za nią 1700 zł.
Kobiet wróciła do banku, wypłaciła 10 tys. zł i kupiła "złote" monety. U jubilera okazało się, że nie mają one żadnej wartości, bo to tylko imitacja.
Policja apeluje, by zachować rozwagę i nie ulegać magii niskich cen u przygodnych sprzedawców.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp/aa/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: iswinoujscie.pl