Mężczyźni spacerowali po zamarzniętym jeziorze w miejscowości Komorowo (Warmińsko-Mazurskie). Nagle załamał się pod nimi lód i obaj wpadli do lodowatej wody. Jeden z nich wydostał się na brzeg o własnych siłach i wezwał pomoc. Drugiego musieli wyciągnąć strażacy.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek w miejscowości Komorowo koło Łukty. Jak przekazał st. kpt. Grzegorz Różański ze straży pożarnej w Ostródzie, dwaj mężczyźni spacerowali po zamarzniętej tafli Jeziora Myśliwskiego. Nagle załamał się pod nimi lód i obaj wpadli do wody. Młodszy - około 25-letni - samodzielnie dostał się na brzeg i zaalarmował służby ratunkowe. - Drugi z mężczyzn pozostał w wodzie zanurzony do pasa. Utrzymywał się ostatkiem sił na powierzchni, trzymając się krawędzi tafli lodu. Gdy wydobyli go strażacy, był bardzo wychłodzony - powiedział Różański.
Mężczyznę wydobyli z wody strażacy OSP z Łukty, którzy dotarli do niego jako pierwsi. Przetransportowali go saniami lodowymi na brzeg i przekazali zespołowi ratownictwa medycznego. Na miejsce wypadku przyjechali również strażacy z Morąga i Ostródy.
Około 50-letni mężczyzna był przytomny. W wodzie przebywał kilkanaście minut. - Ratownicy stwierdzili u niego objawy hipotermii. Został zabrany do szpitala - przekazali strażacy.
"Stanowczo odradzamy wchodzenia na lód"
Straż pożarna przypomina, że wchodzenie na lód na naturalnych zbiornikach wodnych nigdy nie jest bezpieczne. Nawet na pozornie mocnym lodzie zdarzają się miejsca, które mogą nie utrzymać ciężaru człowieka.
O niewchodzenie na lód zaapelowali również ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W poniedziałek patrolowali oni poduszkowcem jezioro Mikołajskie i ocenili panujące tam obecnie warunki lodowe. "Pokrywa lodowa nie jest na tyle gruba, aby bezpiecznie się po niej przemieszczać. Dlatego stanowczo odradzamy wchodzenia na lód. W większości jezioro jest zamarznięte, natomiast grubość pokrywy nie przekraczała 5 cm. Są też miejsca, które nie zamarzły" - przekazało MOPR.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: OSP Łukta