Prawie trzy godziny trwało piątkowe przesłuchanie Katarzyny P., żony b. prezesa Amber Gold, w łódzkiej prokuraturze okręgowej. Kobieta podejrzana jest m.in. o oszustwa znacznej wartości. Według śledczych Katarzyna P. nie przyznaje się do zarzucanych jej przestępstw.
Kobieta przebywa w areszcie od połowy kwietnia. Grozi jej kara do 15 lat więzienia. Śledczy zarzucają Katarzynie P. popełnienie 12 przestępstw, w tym przede wszystkim oszustwa znacznej wartości na szkodę klientów Amber Gold.
Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, piątkowe przesłuchanie trwało prawie trzy godziny i odbywało się z udziałem obrońcy podejrzanej. Kobieta nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów.
Oszukała wspólnie z mężem
- Katarzyna P. złożyła kolejne wyjaśnienia, w których neguje swój udział w zarzucanych jej przestępstwach. Podejrzana zadeklarowała dalsze składanie wyjaśnień, dlatego zaplanowano kolejne jej przesłuchania - powiedział Kopania.
W ostatnich dniach Katarzyna P. - na swój wniosek - zapoznała się także z częścią materiałów śledztwa, które były podstawą prokuratorskiego wniosku o areszt.
Według prokuratury Katarzyna P., działając wspólnie i w porozumieniu ze swoim mężem, prezesem Amber Gold Marcinem P., doprowadziła ponad 9,7 tys. klientów spółki do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę prawie 668 mln zł. Przyjęto, że małżonkowie działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili sobie z tej działalności stałe źródło dochodu.
Jak podała prokuratura, choć ustalono dotąd, że pokrzywdzono prawie 10 tys. osób, to na razie ujętych w zarzutach z imienia i nazwiska zostało mniej więcej 2,8 tys. pokrzywdzonych.
Zajmowała się rekrutacją i szkoleniem
Zdaniem śledczych kobieta uczestniczyła w podejmowaniu decyzji dot. działalności Amber Gold. Realizowała zadania związane z funkcjonowaniem spółki. Jak ustalono, Katarzyna P. początkowo zajmowała się zatrudnieniem i szkoleniem w firmie. Za pośrednictwem swoich pracowników zapewniała klientów, że za lokaty kupowane jest srebro, złoto bądź platyna. Tymczasem - według prokuratury - tylko 1,5 proc. sumy osiągniętej z lokat wydano na zakup kruszców. Katarzyna P. zapewniała też, że kłopoty firmy są przejściowe, a ona ma kontrolę nad złotem.
W połowie maja śledczy przedstawili jej nowy zarzut - tym razem poświadczenia nieprawdy i naruszenia kodeksu spółek handlowych. Chodzi o sporządzenie przez nią w czerwcu 2010 roku oświadczenia o wniesieniu do spółki Amber Gold PDS kapitału zakładowego w wysokości 1 mln zł i jego pokryciu w całości, co - według prokuratury - faktycznie nie miało miejsca. Następnie wniesienie kapitału zostało zgłoszone do sądu rejestrowego. Na bazie tej spółki powstał później Fundusz Poręczeniowy AG, który miał ręczyć za założone lokaty.
17 przestępstw Marcina P.
W sierpniu ub. gdańska prokuratura przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. kilka zarzutów, m.in. oszustwa znacznej wartości, prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej i posługiwanie się sfałszowanym potwierdzeniem przelewu 50 mln zł.
Później śledztwa przejęła łódzka prokuratura okręgowa. W ostatnich tygodniach łódzcy śledczy rozszerzyli zarzuty wobec Marcina P., obecnie jest on podejrzany o 17 przestępstw, m.in. o poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach o podwyższeniu kapitału zakładowego kilku spółek grupy Amber Gold, naruszenie ustawy o rachunkowości czy Kodeksu spółek handlowych.
Marcin P. nie przyznaje się do zarzucanych przestępstw. Jemu także grozi kara do 15 lat więzienia. Podobnie jak jego żona, przebywa w areszcie - ostatnio sąd przedłużył mu areszt do 28 sierpnia; decyzja jest nieprawomocna.
Wysokie oprocentowanie
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, działała od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia ub. roku firma ogłosiła likwidację, nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i od nich odsetek tysiącom swoich klientów.
Autor: md/par/k / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24