Na jeziorze Niegocin doszło do wypadku. Zatonęła niewielka motorówka. - Jej właściciel przyznał ratownikom, że zabrał na pokład zbyt ciężką załogę - poinformowało Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Załoganci zostali uratowani.
Dyżurna MOPR Urszula Dylewska powiedziała, że na niewielką motorówkę o długości nieco ponad czterech metrów wsiadło czterech mężczyzn, z których każdy miał ważyć po około 130 kilogramów.
- Właściciel, który po wypadku przyszedł do nas sam przyznał, że zabrał na pokład zbyt ciężkich kolegów. To on powiedział, że każdy z załogantów ważył właśnie tak dużo - przyznała dyżurna MOPR.
Motorówka z ciężką załogą pływała po Niegocinie, gdy nagle blisko nich przepłynęła większa łódź, która wywołała dużą falę. Małą motorówką gwałtownie zakołysało, a na pokład wdarła się fala. W pewnym momencie załoganci usiedli na burcie i wtedy ich ciężar przeważył łódkę, która zaczęła tonąć.
"Przyznał, że powinien zrezygnować choć z jednego kolegi"
- Świadkowie powiadomili nas o tym wypadku, więc ratownicy popłynęli załodze na ratunek. Na miejscu okazało się, że niektórych z wody wyjęły załogi innych jednostek, pozostałym pomogli ratownicy MOPR - dodała Dylewska.
Motorówka utonęła w miejscu, gdzie jest 13 metrów głębokości. Kilka godzin po wypadku właściciel łódki przyszedł do MOPR poprosić o wyciągnięcie łodzi z głębiny i wówczas podzielił się z dyżurną refleksją na temat załogantów.
- Przyznał, że powinien zrezygnować choć z jednego kolegi, ale nie zrobił tego i teraz ma kłopoty - dodała dyżurna MOPR.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock