Sąd Rejonowy w Gdańsku rozstrzygnął dziś spór między władzami Gdańska, a "Solidarnością". Dotyczył on napisu "Stocznia Gdańska imienia Lenina" na historycznej bramie nr. 2. Sąd uznał, że przywrócenie przez władze napisu nie jest szerzeniem ideologii totalitarnej.
Urząd miasta w Gdańsku postanowił w maju br. roku przywrócić stoczniowej bramie wygląd z sierpnia 1980 r. Umieścił na niej napis „im. Lenina”, metalowy Order Sztandaru Pracy oraz inne napisy znane z sierpnia 1980 r. "Proletariusze wszystkich zakładów łączcie się", "Dziękujemy za dobrą pracę", a także postulaty strajkowe. O sprawie pisaliśmy na portalu
Stoczniowcom pomysł się nie spodobał i od momentu wywieszenia napisu „Lenina” co jakiś go zdejmowali lub zasłaniali transparentem ze słowem "Solidarność". Miasto transparent zdejmowało. I tak w kółko.
Z Prokuratury do Sądu
W rezultacie sprawa trafiła do Prokuratury Gdańsk-Oliwa, która ją umorzyła, bo nie dopatrzyła się przestępstwa. Uznała argumenty samorządu, iż brama jest swoistym świadkiem historii. Związkowcy nie zgodzili się z decyzją prokuratury. Zażalenie złożył wiceprzewodniczący Solidarności w Stoczni Gdańskiej, Karol Guzikiewicz.
Sąd Rejonowy w Gdańsku uznał właśnie, że przywrócenie w tym miejscu napisu nie jest w żadnym stopniu propagowaniem totalitaryzmu.
Adamowicz zaćwierkał
- Ostatecznie i prawomocnie sąd uznał przed chwilą, że pozew p. Guzikiewicza sugerujący, że propaguję leninizm jest bezzasadny – napisał dziś na Twitterze Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.
Z decyzją Sądu nie zgadza się sam Karol Guzikiewicz. – Na jej podstawie może Pani powiesić sobie faszystowską flagę z okna mieszkania na ul. Długiej i nie nikomu za to nie grozi. To wręcz dobrze, bo taki czyn ma charakter „edukacyjny” i „kształtuje wiedzę” (tak uzasadniał swoja decyzję Sąd – przyp. red.). -D ecyzja jest wynikiem upolitycznienia zarówno sądów, jak i prokuratury. To tylko i wyłącznie polityczna rozgrywka - ucina Guzikiewicz.
Postanowienie gdańskiego Sądu jest prawomocne.
Autor: aja//kv
Źródło zdjęcia głównego: tvn24