Ten statek nie miał żadnych szans - do dziś wspominają uczestnicy międzynarodowych regat z 1972 roku. Główni rywale, na amerykańskim żaglowcu Eagle i zachodnioniemieckim Gorch Focku, mieli nowocześniejsze i lepiej wyposażone jednostki. Dar Pomorza już krótko po mecie został daleko z tyłu. Po drodze spotkał ich sztorm, mieli awarię. Wszystko się zmieniło w jedną noc. - To było zwycięstwo niesamowite. Część z nas się popłakała, a komendantowi zaśpiewaliśmy "Sto lat" - wspomina jeden z uczestników. Teraz, po 50 latach, część załogi ponownie spotka się na pokładzie Daru Pomorza.
Był 16 sierpnia 1972 roku. Kiedy Dar Pomorza, jako debiutant, stanął na starcie regat Operation Sail przy angielskim Cowes, mało kto dawał mu jakiekolwiek szanse. Reszta jednostek była nowocześniejsza, lepiej wyposażona - szczególnie główni rywale: amerykański Eagle oraz zachodnioniemiecki Gorch Fock.
- Przede wszystkim ten statek nie miał żadnych szans w tych regatach, najmniejszych - mówi o Darze Pomorza po 50 latach Marian Wiśniewski, jeden ze 150 studentów Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni, którzy uczestniczyli w zawodach. - Tamte 20, 30, 40 lat później budowane żaglowce, wyposażone w urządzenia wspomagające, elektryczne kabestany, jakieś urządzenia, które podnoszą do góry marsa, a nie trzeba go ręcznie podnosić - wymienia.
Ireneusz Lewandowski, kolejny z załogi, wspomina jednak, że nie wszyscy w nich nie wierzyli. Jak mówi, przed regatami było spotkanie z komendantami pozostałych żaglowców. Załoga jednostki Eagle była pewna zwycięstwa, jednak komendant Gorch Focka stwierdził, że "Dar jako fregata może być dużym dla nich zagrożeniem". Jak się później okazało, miał rację.
Drugiej nocy coś się zmieniło, "nadzieja zagrzała nasze serca"
Na początku jednak sytuacja nie wyglądała dobrze. Chociaż biała fregata była odpowiednio ustawiona, to szybko została w tyle.
- Dali sygnał startu, ruszyli i, powiedzmy po czterech godzinach, wszyscy zniknęli za horyzontem, a my pomalutku próbowaliśmy za nimi płynąć - wspomina Marian Wiśniewski.
- Wiem, że musieliśmy robić zwrot i kiedy ten zwrot zrobiliśmy, to zobaczyliśmy daleko rufy innych statków, a w dodatku nie było wiatru specjalnego. Tamci popłynęli, a my... Było nam przykro - opowiada inny z uczestników Stanisław Kosior, który był studentem Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie.
Z pozoru przegrana walka trwała do drugiej nocy regat. To wtedy żagle polskiego statku nagle wypełniły się wiatrem.
- Systematycznie odrabialiśmy straty i wysunęliśmy się na czoło wyścigu. Nadzieja zagrzała nasze serca – opowiadał komendant Daru Pomorza kpt. ż. w. Kazimierz Jurkiewicz, cytowany w książce Marka Twardowskiego "Fregata Dar Pomorza" 2009 roku.
Ten moment wspomina teraz też po 50 latach załoga.
- To chyba była druga doba, kiedy poczuliśmy wiatr, kiedy zobaczyliśmy, jak nasze żagle pracują - mówi Stanisław Kosior.- Jak widzieliśmy, że dziób statku tnie fale, jaka to była niesamowita radość, co było coś niesamowitego, a kiedy w nocy dowiedzieliśmy się, że nasi konkurencji nie są z przodu, a teraz to oni naszą ryfę oglądają, to radość była jeszcze większa - dodaje.
"Zerwał się potężny sztorm, naprawdę potężny"
Dalej spotkała ich jednak kolejna przeszkoda: silny, porywisty wiatr i awaria.
- Na Morzu Północnym zerwał się tak potężny sztorm, naprawdę potężny sztorm. Wszystkie te wielkie jachty zachowały się racjonalnie, tzn. zdjęły całe ożaglowanie i zostawiły tylko dwa dolne, tzn. dolny marsel i górny marsel - mówi Marian Wiśniewski.
Jak wspominają uczestnicy, podczas sztormu pękł jeden ze sztaksli. – Nikt tego nie zdejmował, chłopcy poszli do góry i zszyli to w czasie sztormu. To jest do góry 42 metry - dodaje Wiśniewski.
Załoga wspomina w tym momencie kapitana Kazimierza Jurkiewicza i jego "niesamowity kunszt".
- Kiedy już się zerwał ten sztorm, kapitan zawołał nas wszystkich na pokład i mówi, że całe życie chciał uczyć studentów bezpiecznej jazdy, bezpiecznej nawigacji, dbałości o jednostkę, a tu są regaty, tu są zawody, tu są inne reguły, co my o tym sądzimy. Daliśmy carte blanche (wolną rękę - red.) kapitanowi. Poprosiliśmy, żeby pokierował jak najlepiej - opowiada Stanisław Kosior.
Jak dodaje, nikt z nich nie chciał później spać. Wachty umówiły się, że każdy będzie siedział przy swoim maszcie i pilnował sytuacji. Tak upłynęła kolejna noc.
"Część z nas się popłakała, a komendantowi zaśpiewaliśmy Sto lat"
W końcu zobaczyli latarniowiec, metę. Obok nich był Groch Fock.
- Cały czas obserwowaliśmy tego naszego największego konkurenta i, pamiętam, oficer stał i widzieliśmy go, oddech na plecach czuliśmy - opowiada Ireneusz Lewandowski.
Udało się. Dar Pomorza był pierwszy, Gorch Fock przepłynął kilka minut później. - Przepłynęliśmy metę, ja pamiętam, że to było osiem minut, niektórzy mówią, że pięć minut - mówi Stanisław Kosior.
Jak dodaje, nawet jakby przepłynęli trochę później, toby wygrali.
- My mieliśmy 4,5 godziny bonifikaty wynikającej ze stosunku żagla do tonażu i gdybyśmy nawet później przepłynęli metę, tobyśmy wygrali, ale to byłoby zwycięstwo papierowe - mówi. - Część z nas się popłakała, a komendantowi zaśpiewaliśmy "Sto lat" - dodaje.
Walka trwała cztery doby, 19 godzin i 38 minut. Załoga pokonała 738 mil na Morzu Północnym.
Po 50 latach część załogi ponownie spotka się na Darze Pomorza
9 września 1972 roku zwycięski Dar Pomorza powrócił do Gdyni, gdzie powitały go tłumy. Komendant Jurkiewicz odebrał kryształowy puchar ufundowany przez ówczesnego premiera Piotra Jaroszewicza oraz Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Zasłużeni marynarze zostali odznaczeni Krzyżami Kawalerskimi i Krzyżami Zasługi.
Obecna kustoszka Daru Pomorza Arleta Gałązka dotarła do blisko trzydziestu członków załogi żaglowca i studentów Wyższych Szkół Morskich w Gdyni i Szczecinie, którzy wygrali Operation Sail. Teraz, dokładnie 50 lat po powrocie fregaty do Gdyni, część załogi po raz kolejny spotka się na pokładzie. Wydarzenie organizowane jest w ramach jubileuszu.
*****
Cytowane w tekście wypowiedzi uczestników pochodzą z materiałów filmowych nagranych przez Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku z okazji 50. rocznicy zwycięstwa Daru Pomorza w regatach Operation Sail '72.
Źródło: TVN24/ Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku
Źródło zdjęcia głównego: Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku