Jeden z dwóch mężczyzn, którzy pobili się w korku w Gdańsku, został zatrzymany i usłyszał zarzuty. Okazało się, że już wcześniej miał brać udział w awanturze na drodze. Prokuratura uznała, że jego zachowanie miało charakter chuligański i wszczęła postępowanie z urzędu.
14 maja rano w korku na wysokości zjazdu na Matarni w Gdańsku pokłóciło się dwóch kierowców. Inne osoby stojące w drogowym zatorze zarejestrowały na nagraniu wideo, jak w ruch poszły pięści, wymierzone zostały kopniaki, a na koniec jeden z uczestników bójki użył gazu.
Nagranie ze zdarzenia pojawiło się w sieci, a mężczyzna, który został zaatakowany gazem, zgłosił sprawę na policję. Czuł się poszkodowany, a według biegłego lekarza miał doznać lekkiego uszczerbku na zdrowiu.
Nie pierwszy raz?
- Dostaliśmy zgłoszenie, że kierowca mercedesa kilkukrotnie uderzył pokrzywdzonego oraz prysnął mu w oczy prawdopodobnie gazem pieprzowym – przekazała nam nadkomisarz Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. Policjanci ustalili dane drugiego uczestnika bójki, a swoje ustalenia przekazali do oceny prokuratury.
- Prokurator nadzorujący sprawę z uwagi na chuligański charakter czynu podjął decyzję o objęciu ściganiem z urzędu tego przestępstwa oraz wydał postanowienie w przedmiocie zatrzymania i przymusowego doprowadzenia podejrzanego do prokuratury. Dziś rano policjanci z komisariatu w Osowej zatrzymali sprawcę tego przestępstwa i zgodnie z postanowieniem doprowadzili mężczyznę do prokuratury – we wtorek poinformowała nas nadkom. Ciska.
Potwierdziła nam to Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania obrażeń ciała do 7 dni. Prokuratura uważa, że brał również udział w bardzo podobnej sytuacji 3 sierpnia.
Agresja drogowa
- Mężczyzna usłyszał także dwa zarzuty związane z tamtym zajściem. Jeden dotyczy gróźb karalnych, a drugi spowodowania obrażeń ciała do siedmiu dni – wyjaśniła nam Wawryniuk. Mężczyzna miał także w tej sytuacji użyć przemocy – kopać poszkodowanego, a także użyć gazu.
Mężczyzna nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. - Złożył wyjaśnienia, z których wynika, że to nie on był tą stroną agresywną – mówi prokurator. Śledczy wystąpili do sądu o areszt dla niego, choć za zarzucane czyny grożą mu maksymalnie dwa lata więzienia. Sąd jednak nie zgodził się na to.
- Prokuratorzy uznali, że czyny mają charakter chuligański, mężczyzna miał zachowywać się agresywnie wobec innych użytkowników ruchu i zachodzi duże prawdopodobieństwo, że znów popełni przestępstwo – wyjaśnia Wawryniuk. - Będziemy żalić postanowienie sądu - dodaje.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: trojmiasto.pl